Natychmiast to posprzątaj!
No i coś Ty narobił!
Teraz to sprzątaj, Ty...
i może jeszcze coś, choć już nie pamiętam, bo od dawna tego nie używam, choć z dzieciństwa pamiętam.
Teraz mówię:
Wywróciło się, rozsypało, posprzątamy, pomogę Ci. Albo dam ci odkurzacz, chcesz posprzątać?
Dziś:
Spadła ze stołu temperówka pełna ostróżek, drobniutkich jak pył.
Powiedziałam, o rozsypało się.
I zapytałam:
Chcecie to poodkurzać?
I byłam gotowa zrobić to bez ich pomocy, sama. Właściwie to nawet chciałam to posprzątać, ale najpierw jakoś tak samo mi wyskoczyło to powyższe pytanie. I super!
Kolega mojego syna:
"Ja chcę"
i poszedł po odkurzacz, posprzątał i zapytał, czy mogą jeszcze posprzątać w swoim domku, bo akurat sobie zbudowali z koca, na ławie.
Piszę, to po to, by Wam dodać otuchy, że nawet jeśli mamy inne odruchy, to czasem warto się tym nie przejmować, nie obwiniać się, tak to już jest. Warto to natomiast zmieniać. Z czasem nabierzemy innych nawyków, takich, które budują a nie niszczą relacje z dzieckiem.
Kiedy już sobie uświadomiłam, że to co mówię, krzywdzi i mnie i dziecko, burzy naszą więź i niszczy nasze relacje, zrywa kontakt, to szukam innych strategii, wprowadzam je w życie. Daję sobie czas na zmianę. Nie obwiniam się i nie robię sobie wyrzutów. Po prostu jeśli się pomylę, zrobię coś "po starem" to znaczy, że jeszcze potrzebuję coś zmienić, poprawić, rozwijać swoje umiejętności.
A z czasem zapominam języka przemocy i w to miejsce pojawia się język otwartości i akceptacji. On wsiąka w nas i już inaczej nie potrafimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz