Co zrobić z dorosłym zranieniem?
Na to pytanie obiecałam dać odpowiedź, a właściwie podzielić się swoim pomysłem na to, co robić.
Mówiąc o dorosłym zranieniu mam właściwie na myśli zranienia z lat wcześniejszych, z dzieciństwa, z lat młodzieńczych czy po prostu wynikających z braku doświadczenia i wiedzy, a mających skutki w dorosłości.
Brak empatii, zrozumienia, brania pod uwagę potrzeb człowieka doprowadza do tego, że człowiekowi trudno jest sobie radzić, nie potrafi się o siebie troszczyć, a nawet nie wie jak się zaakceptować.
Jeśli będąc dzieckiem słyszysz, że masz ustąpić młodszym, bo jesteś starszy i jednocześnie powinieneś ustępować starszym, słuchać ich i bez gadania robić to, co każą, to ja się pytam,gdzie dla młodego człowieka jest miejsce na niego samego? Czy ktoś w takich sytuacjach bierze pod uwagę jego? Czy ktoś się pyta jak on się z tym ma? Oczywiście nie zawsze tak jest i są domy, rodziny, gdzie POTRZEBY KAŻDEGO SĄ RÓWNIE WAŻNE, są brane pod uwagę, rozmawia się o nich i wspólnie szuka najlepszych strategii dobrych dla wszystkich.
Niestety jest też tak, że potrzeby dzieci są ignorowane, bo one "nie mają nic do gadania, muszę robić to, co im rodzice każą, mówi się im, że ryby i dzieci głosu nie mają, każe się wyjść bez dyskusji, itp, itd"
Pojawiają si głębokie zranienia, które wcale nie muszą wynikać z bicia. Przemoc to nie tylko bicie, to też słowa, które mają niszczącą moc i nie muszą to od razu być przekleństwa czy wyzwiska. To czasami zdania typu:
"Daj, lepiej ja to zrobię, ty się do tego nie nadajesz"
"Licz, nie zgaduj"
"Ty sobie w tej szkole nie poradzisz, to nie dla Ciebie"
"No jak Ty wyglądasz?!" (z kpiną i intonacją ignorancji)
"Miałaś to posprzątać, co z Tobą, ile razy mam Ci mówić!" (w domyśle jesteś beznadziejna,głupia)
"Nie można na Ciebie liczyć"
Kiedy słyszy się takie zdania, nie jest łatwo myśleć o sobie dobrze i jeszcze trudniej obdarzać miłością innych. Jedyne co pozostaje to trwać w bezsilności, wycofać się albo starać się walczyć o swoje, zaatakować.
Jest jeszcze jedna opcja. Nie uciekać, nie walczyć a zatroszczyć się o siebie. Mogę wziąć za siebie odpowiedzialność, za swoje uczucia i potrzeby. Trzeba je najpierw dostrzec, pozwolić im być (np. złości), zaopiekować się nimi, a kiedy ich siła opadnie pomyśleć co za nimi jest, jaka ważna i piękna potrzeba. Wszyscy ludzie mają te same potrzeby. Różnimy się tylko sposobami ich zaspokajania (lista uczuć i potrzeb do pobrania POBIERZ TUTAJ)
Jestem TU i TERAZ chcę być świadoma, z uwagą patrzeć na siebie i świat, dbać o siebie.
Na to pytanie obiecałam dać odpowiedź, a właściwie podzielić się swoim pomysłem na to, co robić.
Mówiąc o dorosłym zranieniu mam właściwie na myśli zranienia z lat wcześniejszych, z dzieciństwa, z lat młodzieńczych czy po prostu wynikających z braku doświadczenia i wiedzy, a mających skutki w dorosłości.
Brak empatii, zrozumienia, brania pod uwagę potrzeb człowieka doprowadza do tego, że człowiekowi trudno jest sobie radzić, nie potrafi się o siebie troszczyć, a nawet nie wie jak się zaakceptować.
Jeśli będąc dzieckiem słyszysz, że masz ustąpić młodszym, bo jesteś starszy i jednocześnie powinieneś ustępować starszym, słuchać ich i bez gadania robić to, co każą, to ja się pytam,gdzie dla młodego człowieka jest miejsce na niego samego? Czy ktoś w takich sytuacjach bierze pod uwagę jego? Czy ktoś się pyta jak on się z tym ma? Oczywiście nie zawsze tak jest i są domy, rodziny, gdzie POTRZEBY KAŻDEGO SĄ RÓWNIE WAŻNE, są brane pod uwagę, rozmawia się o nich i wspólnie szuka najlepszych strategii dobrych dla wszystkich.
Niestety jest też tak, że potrzeby dzieci są ignorowane, bo one "nie mają nic do gadania, muszę robić to, co im rodzice każą, mówi się im, że ryby i dzieci głosu nie mają, każe się wyjść bez dyskusji, itp, itd"
Pojawiają si głębokie zranienia, które wcale nie muszą wynikać z bicia. Przemoc to nie tylko bicie, to też słowa, które mają niszczącą moc i nie muszą to od razu być przekleństwa czy wyzwiska. To czasami zdania typu:
"Daj, lepiej ja to zrobię, ty się do tego nie nadajesz"
"Licz, nie zgaduj"
"Ty sobie w tej szkole nie poradzisz, to nie dla Ciebie"
"No jak Ty wyglądasz?!" (z kpiną i intonacją ignorancji)
"Miałaś to posprzątać, co z Tobą, ile razy mam Ci mówić!" (w domyśle jesteś beznadziejna,głupia)
"Nie można na Ciebie liczyć"
Kiedy słyszy się takie zdania, nie jest łatwo myśleć o sobie dobrze i jeszcze trudniej obdarzać miłością innych. Jedyne co pozostaje to trwać w bezsilności, wycofać się albo starać się walczyć o swoje, zaatakować.
Jest jeszcze jedna opcja. Nie uciekać, nie walczyć a zatroszczyć się o siebie. Mogę wziąć za siebie odpowiedzialność, za swoje uczucia i potrzeby. Trzeba je najpierw dostrzec, pozwolić im być (np. złości), zaopiekować się nimi, a kiedy ich siła opadnie pomyśleć co za nimi jest, jaka ważna i piękna potrzeba. Wszyscy ludzie mają te same potrzeby. Różnimy się tylko sposobami ich zaspokajania (lista uczuć i potrzeb do pobrania POBIERZ TUTAJ)
Jestem TU i TERAZ chcę być świadoma, z uwagą patrzeć na siebie i świat, dbać o siebie.
Dziś chcę pamiętać, że to, co robią/robili inni lub ja sama, robię to najlepiej jak potrafię i wynika to z moich ważnych i pięknych potrzeb, które są mi dane, by żyć w pełni dla siebie i dla drugiego, dla wspólnoty, dla rodziny, dla społeczeństwa. Ja jestem ok i inny jest ok, a moje/jego zachowanie jest wyrazem szukania rozwiązań - nie ja jestem winna i odpowiedzialna za to co inni czują i robią. Każdy odpowiada za siebie
Zrób coś co sprawi, że poczujesz się lepiej (w złym humorze będziesz tylko zionąć ogniem na innych i poczuciem winy do siebie)
Troszczę się o siebie, jestem życzliwa i cierpliwa,wybaczam sobie, wzmacniam
siebie- tylko w takim stanie zadbania w pełni o siebie będę gotowa
usłyszeć drugiego człowieka. Inaczej wybuchnę i moje zachowanie w sposób tragiczny dla mnie samej i innych oddali mnie i drugiego od potrzeb takich jak na przykład bliskość, relacja, więź, a także szacunek, potrzeba wolności, autonomii, równowagi czy inna.
Jeśli nie jestem otwarta na kontakt z kimś, to znaczy, że czegoś potrzebuję: może odpoczynku, może zatroszczenia się o siebie, może pobycia sam na sam, może ciszy, może jeszcze czegoś innego i na tym chcę się skupić i dla mnie nie jest to egoizm, tylko dbanie o siebie po to, by mieć dość siły i chęci do dbania o drugiego. Przecież z pustego nie naleję! I robiąc to nie jestem złym człowiekiem, to nie znaczy, że nie szanuję drugiego - wręcz przeciwnie! Jest w tym duży szacunek do SIEBIE i do DRUGIEGO, bo nie narażam nas na zranienia, które mogą się pojawić pod wpływem braku kontroli nad intensywnymi emocjami.
Każdy jest indywidualnie odpowiedzialny za zaspakajanie swoich potrzeb
Drugi człowiek może mi w tym pomóc, na moją prośbę, a nie żądanie (żądam wtedy, kiedy nie przyjmuję odmowy)
Troska o siebie samą
Taka dbałość o siebie, o swoje uczucia i potrzeby, to przede wszystkim pokazywanie swoich granic, mówienie co mi się podoba, a co nie, czego nie lubię, co lubię, co mi pomaga, a co utrudnia życie, czego chcę, czego potrzebuję, jak ja sobie wyobrażam to czy tamto. To bardzo ułatwia komunikację z innymi i z sobą samą, to polepsza jakość życia. Jeśli tego nie robię, to innym jest trudno się domyślić, a w konsekwencji cierpię ja sama, bo ktoś wchodzi mi na głowę, bo nie ma pojęcia, że mi to nie przeszkadza. Trzeba o tym mówić w drobnych sprawach, zawsze, każdego dnia, bo inaczej sytuacja wymknie się spod kontroli, sprawy się skomplikują i nawarstwią. Wszystko jest do odkręcenia, tylko zajmie więcej czas, energii i pochłonie więcej wysiłku związanego z silnymi uczuciami, wynikającymi z wielu niezaspokojonych ważnych potrzeb.
A więc dziś chcę te granice pokazywać i mówić o nich, nawet jeśli ktoś przestanie mnie lubić. Może się jednak okazać, że pokazując swoje granice inni nadal będą mnie lubić, taką jaka jestem, zupełnie bez maski, odsłonięta, z jasnymi uczuciami i potrzebami. A jeśli nie, to ok.