A ja sobie życzę, by czasami umieć pokazać łzy i złości, zwłaszcza przed bliskimi. By być prawdziwą i autentyczną, łez się nie wstydzić, a złością nie przerażać.
Łzy wypływają ze smutku, żalu, bólu, bezsilności, bezradności.
Złość to uczucie, które wypływa z jakiej ważnej i aktualnej potrzeby, której nie udaje się zaspokoić. Podobnie zresztą jest ze smutkiem, żalem, bólem, bezradności i bezsilnością. One też mówią mi o tym, że czegoś bardzo potrzebuję, właśnie tu i teraz, kiedy to czuję. Dzieci też tak mają. Każdy człowiek tak funkcjonuje, że coś czuje, kiedy ma jakąś potrzebę.
Wtedy, gdy czuję radość, zadowolenie, spokój to wiem, że mam te potrzeby zaspokojone.
Kiedy czuję właśnie np. złość, to wiem, że nie drugi człowiek jest tego przyczyną, tylko MOJA NIEZASPOKOJONA POTRZEBA! A pojawiające się uczucie jest tego naturalną konsekwencją.
Kiedy więc moje/Twoje dziecko krzyczy:
"jestem teraz złaaaaa!!!!!"
"jesteś głupia"
"nie lubię Cię"
"ona kłamie"
"nie będę jej słuchać"
albo wpada w furię, tupie nogami, kładzie się w supermarkecie na podłodze, piszczy, upiera się przy swoim NIE
to "na chwilę" zapominam, odkładam, nie zwracam uwagi na to zachowanie, tylko mówię:
"widzę, że się wściekłaś!", "aha, widzę, że bardzo się rozzłościłeś!", "hmm czujesz teraz ogromną złość?"
albo
stoję i patrzę, nic nie mówię - pozwalam się pozłościć, potupać nogami, rzucić poduszką (czymś bezpiecznym)
przytulam
KAŻDY (DZIECKO TEŻ) człowiek potrzebuje 100% AKCEPTACJI nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy czuje ZŁOŚĆ.
SIŁA OCHRONNA
Są sytuacje, w których nie ma na co czekać, stać i patrzeć, aż pod wpływem złości, dojdzie do zranienia, do krzywdy.
Kiedy widzę, że ręka jednego dziecka podnosi się w górę i jest skierowana w drugiego? NIE CZEKAM aż się "pozabijają". Wkraczam i zatrzymuję tą rękę. Staję między nimi, jednego z nich (tego w silniejszych emocjach) przytulam, obejmuję, przyjmuję jego uczucie (mogę przyjąć to na poduszkę, którą mam przy sobie, by chronić też siebie)
A co mówię, to jest napisane wyżej. Generalnie nie oceniam. A jeśli już chcę coś powiedzieć to czekam aż emocje opadną, aż zostaną w 100% wylane, wypowiedziane, wyskakane. Bez tego ani rusz. Mam 100% gwarancję, że do osoby "zalanej" uczuciem złości, NIC nie dotrze, ona NIC nie zapamięta, i NICZEGO się nie nauczy.No chyba, że chcę ja nauczyć, pokazać, powiedzieć, że jej złość mnie nie obchodzi, czyli to co się z nią dzieje, co czuje i czego potrzebuje, jest dla mnie bezwartościowe, bo bardziej się liczy zasada, albo ja sama. Tak, ja wiem, że to jest trudne. W takich chwilach i ja sama mam już "po korek". Kiedyś dałam radę: nic nie mówiłam, słuchałam, zatrzymałam rękę, powiedziałam: "widzę, że się strasznie zdenerwowałeś", innym razem nic nie powiedziałam. Później patrzyłam na to zdarzenie jak na sukces, mój własny - dałam radę! Powstrzymałam się od moralizowania. Poskutkowało i w tej trudnej sytuacji złapałam z dziećmi kontakt. Kiedy sytuacje konfliktowe się powtarzają, staram się robić właśnie to, co buduje relację, czyli:
jestem z uczuciami
zastanawiam się o co chodzi (jaka jest za tym zachowaniem potrzeba)
mówię co widzę
daję empatię
czekam, aż uczucia się wybrzmią
Dopiero potem mówię, że kiedy widzę jedną rękę zaciśnięte na ramieniu drugiej osoby, to czuję przerażenie, bo potrzebuję dla Was obu bezpieczeństwa, chcę się o Was zatroszczyć. Dlatego proszę weź poduszkę, paczkę chusteczek i uderz nią o podłogę. Chcę byście złość wyrażali w taki sposób, by wszyscy byli bezpieczni.
ZŁOŚĆ nie jest ani dobra, ani zła. Ona po prostu JEST zupełnie neutralna. To co robimy pod jej wpływem bywa raniące dla nas lub innych. Zawsze jednak robimy to, by zaspokoić nasze potrzeby. Pytanie, czy rzeczywiście wybierając taką czy inną strategię udało nam się zaspokoić tę potrzebę. Jeśli nie, to warto potraktować to jako próbę i poszukać innego lepszego sposobu.
Nasze dzieci się tego dopiero uczą - doświadczając. Jeśli mówią "głupia jesteś" to nie dlatego, że chcą nas zranić, tylko dlatego, że nie znają innego lepszego sposoby na wyrażenie swoich uczuć i potrzeb, bo ich zasób wiedzy jest jeszcze niepełny, a pod wpływem emocji ich mózg zwyczajnie nie myśli logicznie.
Zresztą ja też tak mam, że kiedy się złoszczę to "wychodzę" z siebie, gadam rzeczy, które mnie potem dziwią i zastanawiam się co mi się stało. No rozumowe, logiczne i myślowe klapki mózgu mi odpadły i zostały tylko gadzie, instynktowne emocje. I dobrze, bo one mnie mają chronić. Złość pełni funkcję ochronną i informacyjną. To uczucie mi wykrzykuje:
"zajmij się sobą, już czas, już masz po korek, bardzo, ale to bardzo potrzebujesz:
odpoczynku
spokoju
współpracy
troski
uznania
akceptacji
i czego tam jeszcze chcecie"
W złości nie chodzi o drugiego człowieka, tylko O MNIE SAMĄ, to ja jestem na tyle ważna, że moje emocje mi krzyczą "WEŹ SIĘ ZA SIEBIE", pomyśl, czego potrzebujesz i poszukaj sposobu, by to dostać. Poproś o pomoc, znajdź kilka strategii, szukaj, kop, aż znajdziesz. SPRAWDZAJ co Ci służy, co wzbogaca Ciebie i Twoich bliźnich.
Jesteś jak sklep porządnie wyposażony, no taki SUPERMARKET w największym mieście świata czynny 24h na dobę. Znajdziesz tam dosłownie wszystko, czego dusz zapragnie! Ty to rozdajesz ludziom za darmo, zwłaszcza bliskim, tym na których Ci zależy. Jak się wszyscy dowiedzą, że jest 100% przecena na cały asortyment, no to się od ludzi nie odgonisz i sama zauważasz, że do tygodnia czasu sklep masz pusty! Nie miałaś czasu, by zajechać po towar, nawet, by go przez neta zmówić. Żaden przedstawiciel handlowy, zasobów w Twoim sklepie nie uzupełnił! Cały czas trwała wyprzedaż, co tam rozdawnictwo totalne i teraz TRACH! Ludzie się już nauczyli, przychodzą do Ciebie, a u Ciebie PUSTKA! Chcesz znów mieć swój sklep pełny? Zamknij go na chwilę, zajedź po towar, uzupełnij braki. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. Upadniesz, będziesz musiała zamknąć swój sklep, swoje serce.