wtorek, 4 lutego 2014

Każdy dzień jest darem

Odkąd jestem blisko uczuć i potrzeb moich dzieci staję się bardziej świadoma na to, co czują inni ludzie obok mnie.

Pierwszy krok, to być świadomym samego siebie. Akceptować i kochać siebie samego i wierzyć w siebie:
że da się radę...eeee co tam, już teraz daję radę, żyję pełną piersią, przejmuję ster życia w swoje ręce, jestem szczęśliwa, zadowolona, kocham życie, jestem odpowiedzialna i co najważniejsze potrafię się śmiać, żartować, radosną zabawą wspierać życie swoje i moich bliskich.

Z moją 91-letnią babcią, chwilowo leżącą, żartuję, i widzę uśmiech na jej twarzy i to jest bezcenne, ten jej uśmiech dodaje mi skrzydeł. I kocham siebie za to, że tak potrafię i swoją miłością wywołuję na jej twarzy uśmiech. I dziękuję Bogu za te chwile. Dziękuję Bogu za ten czas i za babcię. I nie ma tu mowy o jakimś chorym egoizmie. Chodzi o prawo miłości

"kochaj bliźniego swego, jak siebie samego"

Kochając, szanując, akceptując siebie otwierasz się na drugiego! Łatwiej Ci jest dostrzec uczucia i potrzeby, kiedy sam/a jesteś w harmonii ze sobą.



Właśnie sobie przypomniałam, że uśmiech wiele razu ratował "podbramkowe" sytuacje w moim domu, kiedy dzieciaki się między sobą, delikatnie mówiąc, kłóciły. I teraz wiem, że to jest to, co kocham i czym żyję: radością, która może nam towarzyszyć zawsze, jeśli tylko tego chcemy i o tym pamiętamy.

Bo w miłości nie ma lęku.

Kiedy nie boisz się być sobą, kiedy całym sercem czujesz, że to, czym żyjesz, kim jesteś, co robisz jest Twoją świadomą drogą, to nagle się okazuje, że inni obok Ciebie zaczynają Cię wspierać. Pojawiają się ludzie, którzy wzbogacają tą Twoją ścieżkę życiową, że dostajesz to, czego potrzebujesz i Bóg Cię wspiera i pokazuje Ci drogi, którymi możesz iść i mówi Ci co warto robić, by być szczęśliwym tu i teraz i w wieczności.

Znalazłam swoją drogę, powiedziałam ją Panu i zaufałam mu a On sam już działa.
Działa i jest ze mną w każdej chwili mojego życia. Był ze mną w czasie Bożego Narodzenia i razem ze wspomnianą już grupą teatralną odwiedziliśmy DPS w Wilkowicach. I wtedy otworzyły się moje oczy i uszy na młodych ludzi, którzy mnie zachwycili i ujęli moje serce. Dzielę się tym, co ich samych porusza:

Monika z grupy Arbat:

"Pobyt w Domu Pomocy Społecznej wiele dla mnie znaczył. Jadąc tam obawiałam się spotkania z podopiecznymi tego ośrodka, ponieważ wyobrażałam ich sobie jako smutnych ludzi, których każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Byłam ciekawa, czy zaakceptują naszą "teatralną bandę". Lecz kiedy tylko weszłam do środka wszystkie moje obawy zniknęły. Od razu poczułam ciepłą i miłą atmosferę, która ogarnęła nas wszystkich. Podopieczni tego ośrodka są naprawdę wspaniałymi ludźmi! Wszyscy z nami żartowali, opowiadali, uśmiechali się, a na pożegnanie życzyli nam wszystkiego, co dobre. Oglądając kronikę, która upamiętniała wszystkie wydarzenia Domu, zauważyłam, że podopieczni mimo swojego wieku i chorób korzystają z życia pełnymi garściami! Myślę, a nawet WIEM, iż wiele nauczyłam się tego dnia, między innymi tego, że każdy dzień jest darem, który powinniśmy wykorzystać w 100%!"

Każdy dzień jest darem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz