wtorek, 14 kwietnia 2015

Jak radzić sobie z dziecięcymi kłótniami?


Przyglądam się ostatnio dość intensywnie uczuciu złości. Nie od dziś, choć zdecydowanie teraz z innej perspektywy, a mianowicie obserwuję swoje myśli, które wywołują to uczucie. Tak, tak - moje myśli wywołują to uczucie. Zdziwiłam się też bardzo, kiedy jakiś czas temu, po raz pierwszy usłyszałam, że drugi człowiek nie jest odpowiedzialny za moje uczucia, ani nie jest ich przyczyną! Przecież tak potocznie i bardzo powszechnie słyszymy/mówimy:

"ale mnie zdenerwowałeś"

A to nie jest prawda! Nie TY mnie zdenerwowałeś, ale: "ja czuję złość". i uwaga:

Ja czuję złość, bo ja potrzebuję ciszy
a nie
ja czuję złość, bo Ty hałasujesz


Wydarzyło się coś, co wzbudziło we mnie myśli oceniające, chociażby tak niewinnie brzmiące "no jak tak można krzyczeć!?" a no można, skoro tak ktoś postępuje widać, na dany moment, jest to jedyny znany dla niego sposób.

Złość według Marshall B. Rosenbera wypływa z moich myśli. Bodźcem może być coś co powiedziała bądź zrobiła druga osoba, jednocześnie warto rozróżnić bodziec od przyczyny złości. A przyczyną tego intensywnego uczucia wcale nie jest druga osoba, nie są jej słowa, ani to,co zrobiła. Złość jako uczucie jest zupełnie neutralna, ani dobra, ani zła i nie podlega ocenie moralnej. To co robimy, pod jej wpływem, może natomiast być raniące.

Bodziec:

zdanie - np. "mamoooo!!!! On mnie bije"
zachowanie - np. uderzenie
obserwacja - np. dzieci szarpiące się wzajemnie

Przyczyna złości

myśl w mojej głowie

myśl na zdanie: " np. mamoooo!!!! On mnie bije" - no ładnie znowu, jak on może, ile razy mam do niego mówić (w domyśle: niewychowany smarkacz, nieposłuszne dziecko, głuchy)

myśl na zachowanie - np. uderzenie: "co za bezczelny smarkacz, kompletnie niewychowany, jak on może, tak się nie powinno dziać"

myśl na obserwację - np. ubrania na podłodze: ile razy można mówić, nic do niego nie dociera (w domyśle głuchy lub w ogóle mnie nie szanuje)

Wyrazy zapalniki złości: powinno (czyli robisz to co ja karzę i nie masz nic do gadania, bo ja wiem lepiej, ja tu rządzę, a ty rób co każę. Działam z pozycji władzy i by ją egzekwować stosuję przymus, a jak jest zmuszanie, to jest opór, obrona, agresja, bo jest potrzeba troski o swoją autonomię)

znowu, zawsze, jak zwykle (kiedy zadaję sobie pytanie czy rzeczywiście zawsze tak jest, okazuje się, że nie! Te wyrazy rodzą atak lub wycofanie, a ja w relacji szukam bliskości i więzi)

Jeśli już mam te myśli, to znaczy, że na czymś bardzo mi zależy. By dotrzeć do tego, co to jest, warto po prostu im się przyjrzeć. Pozwolić by były w mojej głowie, by sobie przez nią przeszły. Ok, są i za chwile znikną, bo to tylko myśl, która przejdzie.

REAKCJA

Dostrzegam je. ZATRZYMUJĄ SIĘ, przyglądam się im, łapię kilka oddechów, MILKNĘ (dla mnie to dość trudne przestać mówić, kiedy emocje się we mnie kumulują. Nie łatwe, ale wykonalne. Trening czyni mistrza). Nic nie mówię, ale nie po to, by tłumić to uczucie, ale by pomyśleć o co mi lub innym może chodzić.

Ok, jeśli pojawia się złość i oceniająca myśl to znaczy, że czas się zatrzymać, poczekać, ochłonąć i NIC NIE MÓWIĆ! W zamian posłuchać siebie.

Jeśli dzieci "się biją", a ja czuję złość, to znaczy, że mówię sobie:

"o nie znowu się biją, powinni wiedzieć, że tak nie wolno"

dochodzę powoli do sedna

"aha jest konflikt, a ja czuję złość, bo oceniam ich zachowanie jako złe."

Tak na prawdę chodzi mi o ich wzajemną o siebie troskę i życzliwość. Chcę widzieć, że się kochają i szanują, potrafią dzielić i troszczyć o siebie, czyli brać pod uwagę to, czego chce druga strona. Czy krzycząc oceniającym tonem daje im to, czego potrzebują oni i ja sama? Hmm raczej nie. Wolę ich wysłuchać, sparafrazować i nic więcej (w sumie to niewiele). Zapewnić, że słyszę, że to dla nich trudne. Jeśli ja ich najpierw wysłucham, to mam szansę, że i oni mnie usłyszą, a wtedy powiem:

"Kiedy widzę i słyszę waszą kłótnię, to jest mi smutno i się niepokoję, bo potrzebuję, by każdy z Was był bezpieczny. Mam do Was prośbę: nie szarpcie się wzajemnie. Co wy na to, co usłyszeliście?"

Polecam serdecznie to, co mnie inspiruje:

Marshall B. Rosenberg "W Świecie Porozumienia bez Przemocy":

"Według Porozumienia bez Przemocy, złość jest sygnałem alarmowy, który mówi nam, że nasze myślenie i działanie nie prowadzi do zaspokojenia naszych potrzeb, ale zwodzi nas w stronę niezbyt konstruktywnych interakcji z innymi. Traktowanie złości jako czegoś złego, jako uczucia, które powinno się tłumić, jest bardzo niebezpieczne".

"moja złość jest cenna. To prawdziwe błogosławieństwo. Kiedy jestem zły to wiem, że powinienem zwolnić i popatrzeć z dystansu na swoje myśli. To one wywołują złość, dlatego staram się przetłumaczyć je na swoje potrzeby."

"Dziękuję za to, że wspierasz nasz w konfliktach i porozumiewasz się z nami, dziękuję za całą rodzinkę"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz