poniedziałek, 20 kwietnia 2015

BYĆ, USŁYSZEĆ i NIC NIE MÓWIĆ

Tuż przed warsztatami, które poprowadziłam w Łodzi, wydarzyło się u mnie w domu coś, co bardzo pomogło mi pokazaniu uczestnikom czym jest empatia. 

Codziennych konfliktów w rodzeństwie jest całkiem sporo. Czasami zdarza się płacz z niewiadomej przyczyny. Kiedy moje dziecko biegnie z lamentem, to idę i pytam co takiego się stało. Słucham, czekam, dodaję hmmm, aha i znów słucham - tyle ile dziecko potrzebuje. Bywa tak, że jedno z dzieci w ogóle nie chce słyszeć nawet tego krótkiego "aha" i zaczyna chować się pod kołdrą. Wtedy pytam, czy chce bym przy nim była. Odpowiedzi są różne: tak, nie, nie wiem. Zostaję więc i czekam obok, dając przestrzeń i czas na decyzję. Po chwili spod kołdry wystaje dłoń, która zaczyna szukać kontaktu.



Jeśli w czasie całego tego zdarzenia, mam coś do zrobienia i bardzo chcę się jednocześnie o to zatroszczyć, to mówię:

"Widzę, że jest Ci z czymś trudno. Wiesz, chcę teraz coś dokończyć., więc idę do kuchni. Jeśli będziesz mnie potrzebować, to jestem obok."

Wychodzę z założenia, że szanuję to, iż być może dziecko potrzebuje pobyć samo. Może czuć smutek, płakać, odczuwać złość, frustrację, niezadowolenie, niepokój, zdziwienie. Nie chodzi mi przecież o to, bym poczuła się lepiej, już teraz, natychmiast, za wszelką cenę dążąc do tego, by dziecko się uśmiechnęło. Ono w moim domu ma przestrzeń na wszystkie uczucia.

Czasami dzieci wolą bym była obok i ich intencje,oceny, myśli, frustracje, złość, smutek, rozpacz tłumaczyła na język potrzeb, bym wypowiadała te wszystkie uczucia, które się pojawiają.

Więc staram się prowadzić z nimi taki dialog:

Mama-  aha, bo chciałaś to zrobić sama
O -  tak, a te gałęzie mnie drapały i nikt mi nie chciał pomóc, a potem jeszcze przepadłam i wszyscy się śmiali
Mama - hmm śmiali się.I się zawstydziłaś?
O - tak i poszłam sobie
Mama - aha, i pewno zrobiło Ci się bardzo smutno, bo potrzebowałaś, by ktoś zauważył, że przepadłaś i coś Cię boli?
O - tak (płacz)
Mama - i nadal Ci smutno, bo bardzo potrzebujesz, by ktoś się o ciebie zatroszczył

Od samego początku jest obok mnie 2,5 latka, która przykłada swój policzek do płaczącej 10-latki. Naturalna empatia-bez słów.

W międzyczasie przychodzi dwoje dzieci, biorących udział w całej akcji i mówi, że pomogli zrobić, to, co ona chciała.

Córka na to, że ona chciała to zrobić sama i teraz to już tam nie pójdzie.

Chłopaki się bronią.

Mama - Aha Ty mówisz, że oni się śmiali. Wy mówicie, że nie. Widzę, że O. jest smutno, bo chyba chce powiedzieć, że kiedy się potknęła, to ją to bolało i przeszkodziło w dokończeniu pomysłu, na którym jej zależało.Ona to bardzo chciała zrobić sama, bo wierzy, że sobie poradzi.

O - tak śmiali się
K - ja się nie śmiałem
O - śmiał się M
Mama - aha
K - M. się nie śmiał, tylko mruknął
O - śmiałą się babcia
Mama - aha i bardzo Ci się zrobiło smutno?
O - tak!

Brat próbuje przytulić siostrę. Ona nie jest jeszcze na to gotowa. Zauważając jego uczucia mówię: "widzę, że chyba jest Ci smutno, tak?" a on tylko przytaknął głową. Po chwili mówi, że zrobił coś dla niej, ona nie chce go słuchać, mówi, że chciała sama to zrobić. Pytam: "smutno Ci nadal, bo chciałaś to zrobić sama?" Mówi, że tak, chowa buzię w poduszkę. Chłopaki zachęcają ją do pójścia na podwórko. Dodaję:
"Słyszę, chłopaki, że chcecie, by O. poszła z Wami, tak? Troszczycie się o nią?" po czym zwracam się do córki: "Czy teraz, kiedy widzisz, że oni się o Ciebie troszczą, to jest Ci ciut lepiej?" Ona na to, że nie wie, więc mówię: "O. przyjdzie na podwórko, kiedy będzie gotowa. Co Wy na to?" i chłopaki pobiegli na podwórko a córka po ok. 10 minutach do nich dołączyła.

Sytuacja miała miejsce przed łódzkimi warsztatami o konfliktach. Przytoczyłam ją na spotkaniu, jako przykład empatycznego słuchania. Post pisałam w dniu zdarzenia, choć go nie dokończyłam i nie opublikowałam z powodu zmęczenia. Dziś mam więcej energii, więc go dopisuję i publikuję z nadzieją, że posłuży komuś jako przykład bliskiego kontaktu z dziećmi, będącymi w konflikcie i pod wpływem emocji.

Dodam, że czasami wystarczy BYĆ, USŁYSZEĆ i NIC NIE MÓWIĆ, no i PRZYTULIĆ. A w tym wszystkim nadal pozostaję sobą - nie rozpaczam z dzieckiem, nie złoszczę się z nim, ani nawet nie płaczę - ja tylko jestem i staram się go usłyszeć, na chwilę pozostawiając siebie.

Taką samą empatią warto obdarzać siebie samego!!!  Z troską i życzliwością posłuchaj swojego smutku, żalu, złości, a nawet radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz