Moja Madzia pojechała na Zieloną Szkołę. Kiedy ja była w jej wieku, jeździłam na kolonie. Wspomnienia mam przyjemne, może dlatego kiedy ona jechała miałam w sercu spokój i radość. Spędziłyśmy razem wieczór przed wyjazdem, leżąc w łóżku i rozmawiając. Ja opowiadałam jak się czułam jadąc na kolonie.
Mam mówi swojej córce:
"Wiesz, ja byłam zupełnie sama wśród nowych, zupełnie nieznanych mi kolegów i koleżanek, nawet Pani, która się nami opiekowała była dla mnie nieznajomą. Pamiętam, że szybko się polubiłyśmy, że w autobusie poznałam kolegę, który się mną zaopiekował, czułam się wtedy zauważona. Miałam tam też koleżankę starszą od siebie, z którą się bardzo lubiłyśmy. Ty jedziesz z swoimi kolegami z klasy i z Panią, którą lubisz. Dla mnie byłoby to coś nowego."
Córka: "Mamo o bałaś się"
Mama: "wiesz, byłam trochę zaniepokojona, nie wiedziałam jak to będzie, choć byłam też bardzo ciekawa. Teraz też czasami się zastanawiam jak to będzie, kiedy spotyka mnie coś nowego i zwykle z tej ciekawości próbuję tych nowych rzeczy."
No cóż, chyba wątpliwości mama nie rozwiała, bo dziecko jeszcze zadawało pytania. Wkroczyła więc mama z zabawą. Wzięła całą ekipę Misiaków leżących tuż nad naszymi głowami, które kłóciły się o to kto ma z Madzią na Zieloną Szkołę jechać, inne się wykłócały o to, które zostaną, by być z mamą i tak aż do śmiechu i do decyzji, który z nich jedzie.
Pomogło. Dziecko spokojnie zasnęło a teraz już siódmy dzień samo na wakacjach i z rozmów telefonicznych wnioskuję, że jest radosne. To na teraz. A jak wróci to napiszę jakie emocje nam towarzyszyły przy powitaniu.
Póki co, w kwestii wakacji chętnie polecę coś wyjątkowego. Wakacje rodzinne i okazja do rozwoju osobistych umiejętności komunikacyjnych w relacji z dzieckiem. Coś dla duszy, coś dla siebie, co skutkuje też na innych, na dzieci, na relacje z bliskimi.
Polecam gorąco i zapraszam na stronę Fabryka Szczęśliwości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz