Znam kilka osób, które uwielbiają się bawić z dziećmi, tzn. ja to tak odbieram. Widzę, że w różnych okolicznościach łapią kontakt z dzieckiem bawiąc się z nim, czasem coś do dziecka powiedzą, podejdą, zaczepią, dadzą delikatnego "kuksańca" pod żebra, połaskoczą i od tak subtelnego wstępu przechodzą, zupełnie naturalnie do poważniejszych zabaw siłowych z dzieckiem. Zawsze ich darzyłam wielkim uznaniem i lekką zazdrością myślałam sobie: "Jak oni to robią? Z taką lekkością i radością. Tyle frajdy czerpią z zabawy, zarówno dorośli jak i dzieci. Też bym tak chciała...znaleźć czas i chęć w natłoku codziennych spraw złapać oddech, zatrzymać się i zwyczajnie dobrze się bawić."
Dlatego pomyślałam, że warto kupić książkę bostońskiego doktora psychologii, specjalizującego się w terapii przez zabawę, Lawrenca J. Cohen'a "Rodzicielstwo przez zabawę". Po jej przeczytaniu utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że to jest to, co daje dorosłemu najbliższy kontakt z dzieckiem. Okazuje się, że jest to sposób na zaspokojenie wielu potrzeb dziecka i dorosłego. Jedną z nich jest potrzeba wzbogacania życia dziecka, czyli każdy rodzic chce, by jego dziecko miało zapewnione to, czego potrzebuje. Dzięki zabawie dbamy o to, by dziecko się prawidłowo rozwijało na wielu płaszczyznach.
W trakcie zabawy dziecko uczy się rozwiązywać konflikty, kłóci się z rówieśnikami o zasady, negocjuje, wchodzi w relacje, zastanawia się, co zrobić by osiągnąć cel tak, by być zadowolonym i jednocześnie nie stracić przyjaźni z kolegami, jak zachować autonomię i pozostać w grupie, czyli jak iść na kompromis bez straty dla siebie. Czasem może woli poświęcić coś z własnej woli dla dobra ogółu, czyli współpraca może okazać się ważniejsza niż to, czego w danym momencie się chce. To właśnie bawiąc się dziecko nabywa wiele umiejętności społecznych, na których rodzicom tak bardzo zależy, jak na przykład umiejętność dzielenia się z innymi i współpracy. Rodzice czasem nie są wstanie słuchać dziecięcych kłótni, a dzieciom jest to bardzo potrzebne, bo dzięki temu uczą się dbać o siebie i innych. Wygląda to mniej więcej tak, że mały człowiek chce czegoś, ale chce też by jego kolega pozostał jego przyjacielem. To jest szukanie równowagi i dbanie o swoją autonomię. Warto więc nie ingerować, nie być sędzią a raczej obserwatorem: "widzę, że oboje chcecie tą samą zabawkę, was jest dwóch a zabawka jest jedna, macie jakiś pomysł co zrobić?"
Ogromne znaczenie ma w życiu dziecka bliskość, którą można doskonale budować poprzez zabawy siłowe, przepychanki, turlanie, łaskotanie, podrzucanie i wiele jeszcze innych.
O tych zabawach pisze w swojej nowej książce "Siłowanki" Lawrence J. Cohen. Książka zawiera wiele przykładów na wspólną zabawę z dzieckiem, dostosowanych do wieku i umiejętności dziecka. O znaczeniu siłowanek można więcej poczytać tu: Warto siłować się z dzieckiem oraz oczywiście w samej książce, którą polecam.
Dla zainteresowanych tematem zabawy z dzieckiem zapraszam też na Warsztaty Pobaw się ze mną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz