wtorek, 25 listopada 2014

Matczyne narzekania.

Prawienie dzieciom kazań nie pomaga, nie buduje relacji i więzi i nie rozwiązuje naszego problemu. Dzieci mnie nie słuchały. Od ponad 1,5 godziny mówię, by poszły się myć i nic. W końcu wybija 21:30. Wszystkim zmęczenie daje się we znaki. Moje potrzeby wiszą na kołku-najbardziej ta współpracy, sprawczości, łatwości. 

Czuję frustrację i potrzebuję być wysłuchana, potrzebuję empatii - coraz bardziej. 

Tak więc wybieram zaspokojenie swojej potrzeby bycia wysłuchaną – niestety moimi słuchaczami stają się dzieci. Co za nieszczęsny pomysł, jak się za chwilę o tym przekonałam. Moje dzieci, owszem, zaczynają mnie słuchać: zrzędzę i narzekam, że przecież już od 19-stej do nich mówię i nic, a teraz to chcą jeszcze mnóstwo rzeczy ode mnie, a ja chcę odpocząć, mieć chwilkę dla siebie, pobyć sama ze sobą (co jest zupełnie naturalne - każdy tego potrzebuje i matki nie są tych potrzeb pozbawione). I takie tam, że troszczę się o to, by się wysypiali, no bo rano wstają ok 7 i wcale łatwo im to nie przychodzi itd. Itp. Gadam i gadam i nic, nic to nie pomaga, coraz gorzej się czuję. Widzę smutek na ich buziach, słyszę przepraszam i nie czuję, by mi na ich „przepraszam” zależało. To musi być coś innego.

Nagle mnie olśniło:

UCZUCIA I POTRZEBY DZIECI


"Czy jak mówiłam (narzekałam przed wami) to czy było wam smutno, bo chcieliście zrobić to, o co proszę i jednocześnie chcieliście się jeszcze pobawić, bo nie czuliście zmęczenia, nie chciało się wam w ogóle spać?"

Uczucie smutku-potrzeba zabawy i autonomii-decydowania o sobie, potrzeba współpracy. Wielość potrzeb w jednym czasie i trudności z wyborem tych, które są dla mnie ważne. Dzieci z natury wybierają siebie. My dorośli potrafimy już siebie odłożyć na później.

Okazuje się, że tak. Oni już niewiele mówili. Mnie to zdanie pytające, skierowane głośno do nich,  dało wiele do myślenia. Dało mi też wewnętrzny spokój i radość, bo odkryłam, że oni chcą współpracować równie silnie jak móc samodzielnie o sobie decydować. Jeszcze potrzebują czasu i doświadczenia, by umieć wybierać i z siebie rezygnować. Mają na to jeszcze kilka lat. Obym tylko o tym pamiętała, że to nie jest ich złośliwość, tylko zwyczajny etap rozwojowy. Obym umiała znaleźć takie strategie, które są wzbogacające dla mnie i dla nich.

UCZUCIA I POTRZEBY DOROSŁYCH

A ja swoje POTRZEBY też mam:

Chwilami czuję ogromne zniechęcenie, bo chciałabym mieć jasność, co do moich potrzeb, tak by wiedzieć jak je zaspokoić. Chciałabym wiedzieć, że dam radę znaleźć strategię, że nie muszę się bać, nie będę panikować, bo na pewno znajdę sposób. Czasami ogarnia mnie strach na samą myśl, że nie ma przede mną jasnych strategii. Wydaje mi się wtedy, że jest tylko jedno wyjście i od razu wiem, że nie skuteczne a i, tak z braku innych, podświadomie go wybieram. 

A więc tak, potrzebuję współpracy, sprawczości i łatwości. Mówię, idźcie się kąpać, ja dokończę kserowanie (na prośbę córki). Skończę za 5-10 min, wy też i spotkamy się wieczorem u Was w pokoju, by się poprzytulać, poczytać razem książki, by po prostu razem z nimi być, jeszcze na koniec dnia.

STRATEGIE:


Co można zrobić, by sytuacja się nie powtarzała?

Już pojawienie się tej sytuacji i refleksja nad nią daje większe szanse na to, że następnym razem będzie bardziej korzystnie dla obu stron.  Kolejnym razem być może posłucham intuicji i uciszę się zanim będzie za późno. Zadzwonię do zaufanej osoby i się wygadam. Wezmę kilka głębokich oddechów. Wyjdę do kuchni lub łazienki.

Dam sobie empatię: posłucham swoich uczuć, wypowiem je w myślach. Ponarzekam sobie w swoim sercu.

Wezmę swój zeszyt rozterek i napiszę w nim wszystko to, co mnie trapi-przynajmniej ochłonę, dojdę do siebie, a nóż rozum mi wróci. Tak, tak, bo pod wpływem tracę rozum, zresztą każdy. Kiedy zalewają nas emocje, nie potrafimy myśleć logicznie. Dlatego potrzebujemy ochłonąć i każdy zapewne ma na to swój własny pomysł. Oby był on taki, by nie krzywdził NIKOGO: ani siebie, ani drugiego.

Jeszcze jedna STRATEGIA: modlitwa, oddanie wszystkiego tego, co się dzieje Bogu. Skupienie się na rozmowie z Panem, daje nam czas na kontakt z własnym wnętrzem, z duchem mieszkającym w nas. To kolejny sposób, by ochłonąć i odnaleźć siebie, by dać sobie empatię i być może proces poszukiwania strategii, będzie łatwiejszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz