środa, 8 października 2014

Granice - jak je wyznaczać?

Granice - jak je wyznaczać?

W Strefie Mamy - Granice

Nie ma potrzeby ich wyznaczać. One po prostu już są. Każdy z nas je ma. Rodzic je ma i dziecko po prostu każdy człowiek. To, co warto robić, to je pokazywać, dbać o nie, szanować je i przede wszystkim wiedzieć gdzie są, jakie są, co lubię, na czym mi zależy, z czym jest mi dobrze, dlaczego to, czy tamto jest dla mnie tak ważne, CZEGO POTRZEBUJĘ.

Rozmowa i wyjaśnienie co czuję i czego potrzebuję zamiast sztywnych zasad.

Nie wchodzimy do domu w butach. ZASADA
Którą łatwo obalić i która nie ma miejsca u mnie w domu w ciepłe i suche dni, bo wówczas ja sama wchodzę w butach.
Wolę więc wyjaśnić, że kiedy pada deszcz, śnieg, chcę (prośba) by bytu były zdejmowane, bo troszczę się o porządek w domu i zależy mi na czystości (potrzeba porządku i troski o dom), a mokre buty zostawiają wodę, błoto, śnieg, na drewnianej podłodze, która się od tego niszczy.

Mogą mojej prośby nie uszanować, wówczas konieczne będzie sprzątanie, może nie koniecznie przeze mnie, może ktoś kto naniósł błoto z chęcią to po sobie posprząta (jeśli nie usłyszy z mojej strony narzekań i żądań a raczej zrozumienie, że może zrobił to niechcący)

Jeśli czuję niepokój, bo moje dziecko krzyczy, piszczy, rzuca do mnie zabawką, ciągnie mnie za rękaw w czasie, kiedy ja rozmawiam z drugim człowiekiem, to warto uświadomić sobie, że coś się ze mną dzieje, tak fizycznie, w ciele i skąd się to bierze. Może czuję ścisk w żołądku, może czuję jak krew szybciej mi bije, a może pojawiają się jakieś oceniające myśli typu: "to nie wypada, by dziecko przerywało rozmowę". Cokolwiek się pojawi, warto się o to zatroszczyć, nie ignorować, nie czekać, aż miarka się przebierze.

To może mi przeszkadzać i to zupełnie normalna rzecz. Ja potrzebuję, czego? Np. spokoju i ciszy podczas rozmowy.Mogę o tym powiedzieć. "Synuś potrzebuje ciszy, chcę porozmawiać, możesz poczekać?"

Mówię od razu, nie czekam 10 minut, bo później to już wybucham.

Dla mnie w tej relacji ważny jest każdy: JA, moje DZIECKO i mój ROZMÓWCA

W określaniu (pokazywaniu, czy wyznaczaniu) granic skłonna byłabym powiedzieć, że istotne bardzo jest szanowanie granic dziecka. Jeśli ja będę go słuchać, szanować jego odmowę, poprzez chęć usłyszenia NIE i zastanowienia się co za tym stoi, to wówczas moje dziecko nauczy się szanować moje NIE.To nie znaczy, że ja mam się na wszystko zgadzać, czy moje NIE wobec dziecka to jest takie "NIE i KONIEC". To "NIE" to jest zaproszeniem do rozmowy, do dialogu, do zbudowania relacji. Ja biorę tą odmowę pod uwagę, przyjmuję trudne uczucia, jakie wiążą się z odmową.

Mówię mojemu dziecku, że chcę już jechać do domu, choć ono świetnie się bawi i mówi mi "NIE". Mówię, że widzę, że ono chce zostać i się jeszcze pobawić. Ja jednocześnie chcę już jechać, odpocząć w domu, iść spać. Mogę zaproponować zabawę w drodze do domu lub jeszcze inne rozwiązanie. Dziecko może powiedzieć NIE a ja mogę powiedzieć "chcę jechać". Bo to ja jestem rodzicem i wiem, że dziecko też potrzebuje np. odpocząć, czy ja potrzebuje zdążyć do pracy. Więc akceptując uczucia dziecka, np. złość, biorę je ze sobą i wychodzę, z empatią, ze zrozumieniem uczuć. "Tak wiem, że czujesz złość." "Jest Ci smutno, chcesz zostać?" Zgadzam się nawet na to, że dziecko płacze. Może mi jednocześnie to bardzo przeszkadzać, mogę potrzebować spokoju i mogę o niego poprosić (poprosić, znaczy tyle, że jeśli mały będzie nadal głośno płakał, no to trudno, znajdę iny sposób, by sobie z tym poradzić), mogę pomyśleć, ok płacz, czujesz smutek i potrzebujesz go wyrazić, to jest dla mnie zupełnie OK! Ja jednocześnie chcę już wrócić do domu. To jest ta moja GRANICA i tak o nią dbam, dbając jednocześnie i szanując granice dziecka. Zabieram je do domu choć ono chce się nadal bawić, bo to ja jestem rodzicem i wiem, że dziecko potrzebuje odpoczynku i wiem, że jak nie wyjdziemy za 10 minut to moje granice wytrzymałości pójdą w zapomnienie, a wówczas będzie już tylko gorzej. Szanuję dziecko w ten sposób, że akceptuję jego uczucia powstałe na wskutek przerwania zabawy. Pokazuję mu jak sobie z nimi radzić. Pokazuję, że smutek jest ok i możesz go wyrazić płacząc. Z czasem gdy dziecko staje się starsze i jest w stanie brać nas pod uwagę, nasze potrzeby, jest mu łatwiej, płacz jest łagodniejszy, może nie ma go wcale, bo był kiedyś, kiedy miało rok, czy dwa lata i wówczas był akceptowany.

2 komentarze:

  1. Mam tylko wątpliwość przy słowach "wiem, że dziecko też potrzebuje np. odpocząć". Uważam, że dziecko samo wie czy chce odpocząć, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, nie wiem. Ja zgaduję, zastanawiam się, zwracam uwagę na sygnały wysyłane przez dziecko. Jestem uważna. Uczę się dziecka i jego reakcji, domyślam się i czerpię z własnego doświadczenia pamiętając, by równocześnie być kreatywną i nie popadać w zabijającą rutynę.

    Dziecko od samego początku jest kompetentne i ono samo najlepiej wie co czuje: czy to jest głód, strach, chłód, zmęczenie. My dorośli możemy pomóc mu nazwać te uczucia i poszukać potrzeby i zapytać. Jesteśmy odpowiedzialni za to, by pomóc dziecku zaspakajać potrzeby.

    Jak najbardziej warto uważać, by za naszym zdaniem "chyba jesteś zmęczony" nie realizować przypadkiem własnych potrzeb. Przecież możemy zwyczajnie powiedzieć czego my potrzebujemy i nie musimy uciekać się do tego czego niby dziecko potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń