Opowiem o
tym, co jest we mnie teraz żywe i poruszające po rozmowie z Marzeną.
Wiem, jak
ważne jest dla córek, ale również dla synów, bycie ważnym i akceptowanym dla
taty i mamy również w sferze fizyczności. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że
trzeba dziewczynkom mówić, że są ładne, a chłopcom, że są przystojni. Każdy z
rodziców chce, by ich dziecko kochało siebie samego w pełni, by się
akceptowało. Gdy więc słyszymy, że nasza córka mówi nam, że jest brzydka to
najczęściej mamy ochotę powiedzieć:
"no co
Ty mówisz? Przecież jesteś piękna." U mnie wyglądało to raczej tak, że
pomyślałam, że uprzedzę takie myśli i będę mówić swoim dzieciom, że są ładne.
Kiedy tego spróbowałam, wydawało się mi to bardzo sztuczne i wymuszone. Moja
intuicja podpowiadała mi, że nie tędy droga. Coś mi nie pasowało.
Podzieliłam
się więc wczoraj moimi obawami z Marzeną. Powiedziałam jej, że to do mnie nie
pasuje, ale nie mam na ten moment (wczoraj nie miałam) pojęcia co w zamian.
Jakie konkretne zdanie mogłoby to zastąpić?
Wyniosłam z
rozmowy z nią przekonanie, co do tego, że NIE MA SENSU TWORZYĆ SZTUCZNYCH
SYTUACJI ani ZDAŃ.
Warto
zastanowić się PO CO JA TO MÓWIĘ?
Bo troszczę
się o dzieci.
Bo chcę
budować ich poczucie własnej wartości.
Bo w ten
sposób buduję obraz samej siebie jako troskliwej mamy. Tylko czy aby na pewno?
Czy nie ma innego sposobu? Tym bardziej, że te zdania jakoś mi zwyczajnie nie
siadają? Nie mówię tu o zupełnie spontanicznym stwierdzeniu tylko o takim
"to warto mówić"
Warto
zastanowić się i zapytać CZY TO DZIECKU SŁUŻY, CZY ONO TEGO POTRZEBUJE?
I to jest
to, co mi pasuje. Ja właściwie też się zastanawiałam niejednokrotnie, czy takie
zdanie "jesteś ładna" jest dziecku potrzebne. Wolę więc zapytać
wprost o szczegóły np:
"Wiesz
zastanawiam się, czy podobają Ci się Twoje włosy?"
Posłuchać
odpowiedzi, a jeśli jej nie ma to zapytać ponownie:
"A
czy Ty w ogóle chcesz bym się o to pytała?"
Może nie
chce dziś być pytana. A może w ogóle. Warto mieć jasność, warto pytać.
No i na tym
mogłabym zakończyć, ale! Marzena dodała jeszcze coś, o czym ja w ogóle nie
pomyślałam. Może warto dziecku powiedzieć, po co ja to robię, czyli jaka
potrzeba mną kieruje. Może warto zrobić to po to, by dziecku dać okazję do
zaspokojenia tej potrzeby. O ile to nie narusza granic dziecka!!!
Ok
zaspakajam tym swoją potrzebę, a więc mówię do dziecka:
"Wiesz
mówię, to bo wydaje mi się, że w ten sposób się o Ciebie troszczę. To ja
tego potrzebuję."
Cały czas
mam jednak świadomość, że dziecko może nie chcieć słuchać tego, że jest ładne -
nie chce komentarzy. Być może tego nie potrzebuje, a my tym zdaniem (jesteś
ładna) zagarniamy jego przestrzeń. Szanuję więc jego potrzeby i nie mówię tego,
czego ono nie potrzebuje. Szanuję też swoje potrzeby i troszczę się o dziecko
inaczej, dbam o budowanie jego poczucia własnej wartości (z czym wiąże się
również akceptacja swojej fizyczności) w inny sposób np.:
- jestem z nim, przytulam je, słucham, rozmawiam, bawię się, żartuję, pozwalam dziecku decydować o sobie np. co ubierze -podążam za dzieckiem
- opowiadam o sobie i wyjaśniam, co jest dla mnie ważne i dlaczego to robię (moje zasady nie są z księżyca, one coś mi dają i ja to mówię dziecku zamiast powtarzać np. mówi się "Dzień Dobry", "tak nie wolno" czy "tak się nie robi") To też jest dla mnie troska o dziecko i jednocześnie o siebie samą
Tak więc po
raz kolejny potwierdza się zasada:
Słuchaj
Siebie i podążaj za swoim sercem.
Rozmowa z
Marzeną dała mi jasność, że idę drogą wspierającą i budującą relacje z
dzieckiem (bliskimi), samą sobą i innymi ludźmi (nawet zupełnie obcymi).
No na prawdę
zaspakajam swoją potrzebę rozwoju i pewno jeszcze kilka innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz