Za to większość pociech wcale nie ma ochoty słuchać, ani mamy, ani taty, ani brata czy siostry. Rozkazy typu: zakręć wodę, umyj zęby, idź już w końcu spać i tp, itd....nie docierają! Mogą za to być zapalnikiem konfliktów.
Spokojny, na pozór, wieczór. Na ostatniej prostej do łóżka prawie wszystko dopięte: kolacja zjedzona, kuchnia wysprzątana, tornistry spakowane, kąpiel wzięta, jeszcze tylko umyć zęby. I tu jest "pies pogrzebany."
Jedno dziecko już mycie zakończyło i płuka szczoteczkę.
Na to drugie:
"ej,nie lej tyle tej wody" i już podnosi rękę, by zamknąć kran.
Na to pada przeraźliwy wrzask! Ja już nawet nie wiem co dokładnie zostało wykrzyczane. Mam w głowie tylko jedną myśl: "zaraz się pobiją". W sercu strach, który w błysawicznym tępie zostaje zastąpiony złością. Kolejna myśl: "O jak bardzo potrzebuję ciszy, spokoju i szacunku".
Rzucam krótki i prawie tak samo głośny, jak dziecka, wrzask "yyyyyyy, ja też chcę, żebyś zakręciła wodę".
Młoda odchodzi i płacze.
Ja stoję cała zalana emocjami. Wiem, że cokolwiek teraz powiem, w złości, nie zbliży nas, nie zaspokoi potrzeb, nie zbuduje relacji. Nie dowiem się ani o co chodzi mnie, ani o co poszło dzieciom. Bo jasne, że nie o lejącą się wodę. Im większa błachostka, tym silniejsza potrzeba kryje się za zdarzeniem.
Ja bardzo chcę być w kontakcie ze sobą i z dziećmi.
Łapię kilka oddechów. W myślach mówię sobie, że złość to tylko uczucie, które za chwilę minie. Wiem, że chcę być w kontakcie: posłuchać dziecko i powiedzieć to, co ja czuję i czego potrzebuję. Jeszcze jedno: jeśli ja chcę być usłyszana, to najpierw konieczne jest usłyszeć dziecko - ja jemu dam empatię, co zwiększy szansę na bycie usłyszaną.
Wybieram więc empatię dla dziecka:
"Kiedy brat powiedział <nie lej tyle tej wody>,to się rozłościłaś, bo sama chciałaś zadecydować, kiedy zakręcisz?"
"Tak, bo ta szczoteczka była brudna, widziałam tam jeszcze pianę"
"aha...i bałaś się, ża on Cie nie posłucha i zakręci wodę?"
"tak, bo on już tak wcześniej robił"
"aha...bałaś się i chciałaś się o siebie zatroszczyć"
"Tak." i płacze chwilkę
"aha"
"Wiesz, teraz, kiedy syłszę, o co Ci chodzi, to widzę, że chciałaś się tylko o siebie zatroszczyć i obronić się. Chcę Ci powiedzieć, co ja czuję, chcesz usłyszeć"
"Tak"
"Kiedy słyszę gośny krzyk, to wpadam w panikę, boję się przeraźlwie i mam ochotę krzyczeć, bo bardzo chcę się czuć bezpiecznie. Mam do Ciebie prośbę, żebyś tak głośno nie krzyczała. Chcę Cię zapytać jakby to było gdybyś wypłukała zęby nad wanną? A może powiesz bratu, że sama zakręcisz?"
"Tak mamo, ale jak ja tak mówię,to on odpowiada <co mnie to> i jeszcze często mówi to przy kolegach.
"aha, jest Ci smutno, bo chcesz, żeby on bral Cię pod uwagę, szanował i słuchał tego, o co prosisz?"
"Tak"
"Czy potrzebujesz mojej pomocy,chcesz bym z nm porozmawiała?"
"Tak, może......nie wiem"
"To może sięz zastanów i mi powiedz. Nie koniecznie dzisiaj. Poczekajmy do jutra. Chcę, żebyś była przy tej rozmowie i sama mu to powiedziała. To ważne, żeby brat usłyszał co czujesz, czego potrzebujesz i o co chces go prosić"
"dobrze....bo ja myślę, że on się przed kolegami popisuje"
"aha, ty tak myślisz.... Ciekawe, co on myśli. Może warto go zapytać,sprawdzić, porozmawiać. A może on to robi z innego powodu. Sprawdzimy? Jak myślisz?"
"no może...."
"W takim razie zobaczymy - do jutra"
"ok mamusiu. Idę spać. Dobranoc!"
Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz