stereotyp, że ONA MUSI i POWINNA:
zostać w domu i wychowywać dzieci
gotować dwudaniowy obiady z deserem i to koniecznie na 13-stą!
sprzątać, prać, prasować
zaprawiać kompociki na zimę
uprawiać własne jarzyny
robić zakupy
dopilnować zadań domowych swoich dzieci
mieć prawo jazdy - oczywiście po to by samej wszystko załatwić
dopilnować budowy domu
pamiętać o urodzinach rodziców, teściów, cioć, wujków i przyjaciół i zawsze mieć gdzieś w szafie ukryty prezent w razie gdyby się okazało, że jednak o kimś się zapomniało
zawozić dzieci na basen, angielski i piłkę nożną
codziennie uczestniczyć z dzieckiem w nabożeństwach przygotowujących do ważnych sakramentów św.
i jeśli jeszcze o czymś zapomniałam, to na pewno każda z nas sobie już tu sama coś dopowie
a no i oczywiście ZAWSZE BYĆ UŚMIECHNIĘTĄ I ZADOWOLONĄ Z ŻYCIA I NIGDY SIĘ NIE ZŁOŚCIĆ!!!
Nie podoba Ci się powyższa lista?!
OK, masz do tego prawo. Masz PRAWO SIĘ O SIEBIE ZATROSZCZYĆ, ZADBAĆ, DAĆ SOBIE EMPATIĘ, nie zgadzać się z innymi, chcieć siebie wyrazić, to co czuję i to jakie wartości Ci przyświecają i głośno powiedzieć:
TAK czuję np. ZŁOŚĆ, bo potrzebuję SZACUNKU, WSPÓŁDZIELENIA, WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚCI, WOLNOŚCI, SPOKOJU, ODPOCZYNKU, ZABAWY, PORZĄDKU, HARMONII i miliona różnych innych rzeczy.
EMPATIA DLA SIEBIE
DAJĘ SOBIE EMPATIĘ kiedy skupiam się na tym, co teraz czuję
wyrażam te uczucia:
w bezpieczny dla mnie i moich bliskich sposób, dlatego, kiedy czuję, że za chwilę "wyjdę z siebie" i powiem coś raniącego, wychodzę z domu, wychodzę do drugiego pomieszczenia i zastanawiam się O CO MI CHODZI, co ja czuję, czego potrzebuję. Mówię głośno o tym, co się stało i co ja w związku z tym czuję, MÓWIĘ DO SIEBIE (przed lustrem lub zwyczajnie w "eter"), może krzyczę (nie na kogoś, lecz tak po prostu-ja na przykład idę sobie pogadać sama do siebie na strych-bardzo pomaga, a jak frustracja jest duża to przy okazji zawsze coś jeszcze posprzątam z tych złości)
kiedy już uczucia są wyrażone, zastanawiam się O CO MI CHODZI,czego ja POTRZEBUJĘ i też najlepiej głośno o tym powiedzieć, czasami nie wystarczy powiedzieć samej sobie, wówczas warto mieć kogoś, kto będzie gotowy nas wysłuchać bez oceniania, kto nas obdarzy tą empatią. Biorę za siebie odpowiedzialność i jeśli potrzebuję EMPATII DLA SIEBIE, a nie potrafię jej teraz sobie okazać, proszę o pomoc.
EMPATIA DLA SIEBIE to dla mnie takie dbanie o siebie, dostrzeganie uczuć i tego co się dzieje w moim ciele, szukanie niezaspokojonych (lub zaspokojonych) potrzeb i zatroszczenie się o te potrzeby. To szukanie rozwiązania, strategii i sposobu na wzbogacenie własnego życia.
Zdjęcie pochodzi z: potworywozkowe.pl |
Jeśli mój kubek empatii jest pełny, jeśli troszczę się o siebie i swoje potrzeby i mam w nadmiarze, to naturalnie mam ochotę komuś odlać, podzielić się swoją pełnią. Mam nalane do swego kubka "od serca", jest przepełnione, wylewa się z niego i zalewa miłością wszystkich dookoła mnie, świat wydaje się być piękny, przyjazny, cudowny. Jest tak tylko wtedy, KIEDY JA SAMA DBAM O SIEBIE I BIORĘ ZA SIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Jeśli coś z powyższej listy wyraźnie mi nie odpowiada, czegoś bardzo nie lubię robić, nie ma we mnie na coś zgody, to nie robię tego! Daję sobie empatię poprzez szczere się do tego przyznanie i odklejenie etykietki "JA MUSZĘ". Daję sobie prawo do zmiany.
Nie muszę domu sprzątać sama. W ogóle nie muszę tego robić. Ja nie mam potrzeby porządku-ktoś mi ją tylko wdrukował ;-) Mogę co tydzień w sobotę spędzać czas z rodziną lub jechać na warsztaty. Dom,w którym na podłodze leżą skarpetki, buty znajdują się i w łazience i w pokoju czy kuchni, dom, w którym zamiast obiadu są kanapki, to też dom. A może to dom w którym każdy jest wolny, szczęśliwy i uśmiechnięty? I nagle się okazuje, że inni też mogą robić pewne rzeczy, które do tej pory robiłam tylko ja?
Kiedy patrzę na siebie i w konsekwencji na innych z perspektywy potrzeb, to nie ma we mnie oceniania, osądzania i oczekiwań. Robię wszystko tak jak potrafię, na tyle na ile pozwala mi moja aktualna wiedza i doświadczenia a więc nie ma we mnie poczucia winy. Mogę bolesne czy raniące zdarzenie przerobić przez pryzmat uczuć, potrzeb, dostępnych mi sposobów ich zaspakajania i sprawdzić, co mi i innym to dało, co mogłabym zrobić dziś inaczej, tak by było dla mnie/innych wzbogacające.
OK zrobiłam to, co zrobiłam, bo tak umiałam.
OK teraz mogę to zrobić inaczej.
Nie przepraszam! Zamiast tego mówię, co teraz czuję (może smutek), bo potrzebuję (być w kontakcie z osobą z tego zdarzenia) i mam prośbę (proszę Cię powiedz mi jak Ty to widzisz?)
To więcej niż przepraszam! To gotowość na przyjęcie uczuć (być może intensywnych) i potrzeb drugiego człowieka. To czas na odbudowywanie relacji, bo być może mamy teraz potrzebę budowania kontaktu i bliskości.
Do mnie to bardziej przemawia niż PRZEPRASZAM
Nie ma za co przepraszać, bo nie ma winy, są tylko zdarzenia, zachowania, reakcje odpowiednie do stanu świadomości danego człowieka. Gdybym wiedziała to, co wiem teraz, zachowałabym się inaczej.
Padło słowo PRZEPRASZAM, bo czuję smutek, bo potrzebuję.....
a więc w moim nowym języku mówię:
"Wiesz, teraz kiedy moje emocje opadły (obserwacja), to czuję wielki smutek (uczucie), bo potrzebuję być z Tobą w kontakcie (potrzeba), możemy pogadać (prośba)?"
Kocham ten mój nowy język! :-) I dzielę się z Wami tym co, kocham, bo wierzę, że to bardzo wzbogaca życie (moje na pewno), a może i Wasze wzbogaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz