wtorek, 21 lutego 2017

Empatia

#Empatia lekiem na całe zło

Empatia, w dużym skrócie, to umiejętność zobaczenia świata z perspektywy danego człowieka. To trochę jak współodczuwanie, próba wyobrażenia sobie tego, co czuje druga osoba, próba zgadnięcia, dopytania się co może czuć. Nade wszystko jest to głównie aktywne słuchanie, bycie przy drugim w trakcie przeżywania przez niego danego uczucia.

Empatia nie jest współczuciem.

W empatii nie ma miejsca na:
  •  ocenianie
  • doradzanie
  • pocieszanie
  • odwracanie uwagi
Empatia to gotowość towarzyszenia drugiemu w tym co przeżywa. To zgoda na jego uczucia. Na każde uczucie.

W empatii jest miejsce na:
  • aktywne słuchanie (hmm, aha, ach)
  • uważne bycie w 100%
  • krótkie parafrazowanie
  •  przytulanie (o ile druga strona ma na to zgodę)
  • utrzymanie kontaktu wzrokowego
#Empatia

 Empatia nie równa się zgodzie na zachowanie. Nie oznacza też, że zgadzam się z tym, co mówi druga strona. W empatii jest miejsce na moje własne zdanie, z jednoczesnym poszanowaniem drugiego.
Mogę obdarzyć wzburzone i rozzłoszczone dziecko empatią i jednocześnie mieć przekonanie, że to jak sę zachowało nie podoba mi się. Czyli wysłuchuję bijące się dzieci, słucham każdego z nich, bez oceniania i wówczas kiedy zobaczę w ich ciałach ulgę (dziecko wyraźnie się uspakaja, przestaje płakać, słyszę wręcz typowe "uffff" lub pojawia się na buzi uśmiech)

to dopiero pojawia się PRZESTRZEŃ dla mnie. Teraz dopiero dziecko jest w stanie mnie wysłuchać i wziąć pod uwagę to, że dla mnie ważne jest bezpieczeństwo każdego z nich i moje własne. W takich momencie dziecko może usłyszeć i wziąć sobie do serca to, że nie zgadzam się na ranienie innych, ani jego samego, bo dobro wszystkich jest dla mnie bardzo ważne.

Nie chodzi o zgodę na bicie się dzieci. Chodzi o wysłuchanie ich, o wzięcie pod uwagę ich uczuć i potrzeb. oni są tak zalani emocjami, że nie są w stanie mnie usłyszeć. Po prostu nie mają kontaktu ze swoim racjonalnym myśleniem. Zresztą ja też tak mam. Kiedy ogarnia mnie złość, to po prostu "wychodzę z siebie" i nic do mnie nie dociera: żadne oceniania (broń Boże!) żadne doradzanie ani tym bardziej pocieszanie typu "inni to mają gorzej, nie narzekaj". Jak ja tego nie cierpię. Albo gadka typu: "złość piękności szkodzi". A mnie nie szkodzi i koniec, i dosłownie, i wręcz mi służy!

Jak służy? Co się dzieje, kiedy empatii nie dostajesz? O tym w następnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz