Być z dzieckiem czy z dorosłym w pełni to znaczy słuchać, wspierać, mieć otwarte serce na to, co druga osoba mówi, czego potrzebuje, co przeżywa, co czuje i to tak zupełnie naturalnie i z własnej woli. Często wystarczy drugiego człowieka usłyszeć i po prostu przy nim być.
Kiedy moje dzieciaki czuły smutek, często mówiłam im, a raczej pytałam:
"Tak, widzę, że chyba czujesz smutek, tak?"
Czasami zaczynali bardziej płakać, co oznaczało, że trafiłam w samo sedno, że ten smutek jest, może nawet duży, może nagromadzony przez kilka dni i dziecko potrzebuje go "wypowiedzieć", przeżyć, by w końcu go puścić i by przyszła ulga. A nasza obecność, nasza uwaga tylko w tym pomaga. Dziecko, a także i dorosły chce być widziany i warto, by ktoś zauważył jego uczucie. "Tak, jestem tu, widzę, słyszę, że czujesz smutek, złość, radość....."
Czasami dodaję:
"Wysmuć swoje smuteczni"
I dziś rano ja, nagle poczułam ogromny smutek i zmęczenie. Przy stole siedziała moja prawie 9-letnia córka, syn i mąż. Nagle łzy same mi popłynęły. Powiedziałam, że czuję duże zmęczenie, spowodowane codziennym zmaganiem się z ciągłym bólem pooperacyjnym.
I wtedy córka powiedziała: "mamo, wysmuć swoje smuteczki".
I wtedy nagle płacz był jeszcze większy. Tak jak u dziecka, kiedy się wywróci i mama to zauważy. To nie jest płacz na pokaz, to są łzy prawdziwego smutku, które ktoś zauważa i chce ze mną przeżyć.
Dziękuję Ci moja córciu za empatię.
Dziękuję sobie, że idę drogą empatii.
Masz wspaniałą córkę!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo zdrowia! Pozdrawiam