Każdy człowiek potrzebuje empatii, chce powiedzieć co czuje, jak mu z czymś źle lub jak wspaniale się czuje, chce świętować lub opłakiwać straty. Jeśli uda się mu być wysłuchanym bez ocen, rad, osądzania, bez wtrącania swoich opowieści typu "no wiesz, jak ja...." lub licytowania się komu lepiej czy gorzej wówczas jest szansa, że nabierze energii, siły do działania i sam znajdzie najlepszy sposób na swoje życie.
Bycie empatycznym czasem bywa trudne, zwłaszcza wtedy, kiedy sami mamy wiele swoich niezaspokojonych potrzeb.Warto więc zadbać najpierw o siebie, zaspokoić swoje potrzeby by móc się otworzyć na drugiego człowieka.
Otworzyć się i słuchać, być obecnym, może tylko przytakiwać, gdy ktoś mówi, może ktoś milczy i wówczas dać empatię poprzez bycie tuż obok, siedząc w milczeniu, może obejmując, za każdym razem sprawdzając, pytając, wyczuwając, czy można objąć, czy też zapytać np. dziecko: "jest Ci smutno, bo ...?". Nie wiemy co czuje drugi człowiek, ani czego potrzebuje, możemy jedynie zgadywać, być uważnym, mieć oczy szeroko otwarte i nie ignorować swojej intuicji, uczuć.
To trudna sztuka odstawić na tor boczny swoje potrzeby i uczucia by wsłuchać się w drugiego człowieka, być przy nim i dać mu empatię.
Jak to zrobić?
Stale ćwicząc i się rozwijając. Nigdy nie mam pewności, czy to co już osiągnęłam jest już szczytem rozwoju, bo każdy z nas zmienia się codziennie, dlatego warto dbać o swój rozwój każdego dnia.
Chyba najtrudniej jest dać empatię wówczas, kiedy sami jej potrzebujemy, kiedy nasze potrzeby są niezaspokojone, kiedy czujemy zmęczenie, frustrację, złość. Czasami mamy już wszystkiego dość, chcemy uciec, zamknąć oczy i obudzić się, jak problemy znikną. Praca, obowiązki domowe, potrzeby męża, dzieci, rodziców, bliskich no i oczywiście moje własne doprowadzają do rozładowania baterii. Na słabych bateriach działamy na zwolnionych obrotach. Na wyczerpanych padamy. Dlatego warto je czasami naładować lub nawet codziennie o nie zdać. Jeśli nie da się codziennie, to taki restart co jakiś czas byłby pomocny. Dla mnie jest. Czasami jadę do mojej siostry, zostawiam dzieci, męża, dom i obowiązki i spędzam z nią weekend. Ładuję baterie na maksa i wracam pełna energii!
A`propos tego wyjazdu, pytają mnie ludzie, dlaczego bez dzieci, dlaczego nie z mężem. No cóż... chodzi o energię. Kobieca jest inna niż męska. Wielokrotnie zdarzyło mi się uczestniczyć w spotkaniach, na których był jeden czy dwóch mężczyzn. Kiedy opuszczali salę natychmiast zmieniała się energia. Ani na lepsze, ani na gorsze. Zmieniała się i już. Myślę, ze podobnie jest w męskim gronie.
OdpowiedzUsuńDlatego tym razem same kobiety. Dla właśnie tej innej energii.
Dokładnie Marzenko, zgadzam się z Tobą, taka kobieca energia, do naładowania naszych akumulatorów, z którymi odmienione wracamy do naszych domów, pracy, dzieci i mężów. To czas dla kobiet, który je wzbogaci, a one potem będą mogły wzbogacać życie innych i budować prawdziwą bliską więź.
OdpowiedzUsuń