"Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały?"
Od tego zdania zaczyna się zmiana, zaczęła się na pewno u mnie. Rozpoczęło się poszukiwanie drogi, którą warto iść, by budować z dzieckiem bliskie relacje, trwałą więź i stały kontakt. Szukam tej drogi nadal, bo życie zmienia się codziennie i rozwój mój i moich dzieci nadal trwa. Ostatnio się o tym dość wyraźnie przekonałam. Ale zacznę od początku.
Idziemy na spacer, na plażę, gdziekolwiek a dziecko pochłonięte jest tym, co dzieje się wokół niego:
interesują go patyczki, kamyczki, kwiatki, śrubki czy uszczelki leżące w przydrożnym rowie. Zbiera je wszystkie, takie swoje skarby, no a że jego małe rączki szybko się zapełniają, (no bo przecież ciekawych rzeczy jest cała masa) to pamiątki lądują w torebce rodzica. Czas spaceru z 30 minut wydłuża się do 2 godzin! I tak jest co dziennie. Co bardzie żywotny rodzic, już jest myślami w swojej pracy, albo w kuchni i obiad gotuje, albo pranie robi. A malec? Nadal TU i TERAZ. Po jakimś czasie zapominamy już o tym, by cieszyć się chwilą i zaczynamy marudzić, że ileż można zbierać, ile kamieni i patyków zmieści się w naszym domu? No ja już mam ich chyba z tonę! No i to tempo ślimacze. Przecież jak pójdzie do szkoły i zacznie z niej samodzielnie wracać, to będzie się trzeba modlić, by na kolację dotarł! No i tam wypowiadamy sobie te nasze dygresje na głos, przed znajomymi, rodziną i co gorsza w towarzystwie dziecka. Może nam się nawet wydawać, że dziecko tego nie słysz, bo się bawi gdzieś obok.
Uwierzcie mi - ono słyszy. Co więcej ONO nas SŁUCHA! I kiedy nadchodzi ta chwila samodzielnego wracania do domu czy pójścia do szkoły na nogach, to ONO się boi, że nie zdąży, że się na pewno spóźni.
A co do spóźniania:
Zapewne nieraz się Wam zdarzyło, wybierając się z dzieckiem do przedszkola, co chwila powtarzać:
"pospiesz się, bo się spóźnimy". A potem zastanawiamy się, czemu to dziecko, a potem dorosły człowiek zawsze się boi, że się spóźni, a może nawet zalicza się do niepunktualnych osób.
A My dorośli uważamy, ze dziecko nas nie słucha! Jak to nie??? Przecież mówimy mu:
"pośpiesz się, bo SIĘ SPÓŹNISZ"
"Oo ze szkoły do domu na kolację wróci" a potem się dziwimy, że lekcje kończy o 12-stej a do domu dociera na 17-stą
A tak w ogóle to dziecko boi się, że się spóźni i nie chce chodzić samo. Bo się dość nasłuchało o tym, jak jest powolne i na wszystko ma czas i zawsze jest na końcu.
No i jak mówić?
1. zamiast:
"pośpiesz się, bo SIĘ SPÓŹNISZ"
mówię:
na pewno zdążysz (przecież tego właśnie chcesz!)
2. nie zakładać, że "on na kolację wróci" tylko powtarzać sobie w myślach, przed innymi i jemu samemu:
masz godzinę na dojście do szkoły-na pewno zdążysz
"a skąd wiesz?" pyta malec
"kiedy ja z Tobą idę, zajmuje nam to ok 30 minut, to jak pójdziesz sam i wyjdziesz o godzinę wcześniej, to na pewno zdążysz"
I mojemu dziecku to wystarcza!
Nie opowiadam tu czegoś z kosmosu. Mówię o tym, co nam się przydarzyło, jak ja to widzę, jak ja się zmieniam i sprawiam, by życie moje i mojej rodziny było bogatsze, łatwiejsze, przyjemniejsze, bo na to zasługujemy!
A moje błędy są nawozem sukcesu.
I to zdanie zawdzięczam mojej siostrze, u której wczoraj była! I taki czas dany sobie samej, czas dla mnie i siostry oraz czas dla mnie i męża (przez moment byłam też tam z mężem) jest dbaniem o siebie i zawierzenie dzieci w tym czasie innym bliskim (mojej teściowej). I to ja daję sobie samej na to pozwolenie i otwieram się na innych, obdarzając ich zaufaniem i dając im przestrzeń do wejścia w nasze życie.
JEST PIĘKNIE!!! Mogłabym skakać z radości, nawet jeśli dla kogoś moja radość jest nie do zniesienie, bo zaczną się za chwile narzekania, że ja to mam dobrze, bo coś tam!
Mam tak jak sobie wymyślę, jak chcę, mam to, w co uwierzę. A ja potrzebuję radości i wiary w Opatrzność Boską, w siłę woli oraz pozytywnego myślenia i życia!
Widzę, słyszę, to co trudne i to akceptuję.
1. Dostrzegam czucia.
2. Szukam potrzeb krytych za emocjami.
3. Wierzę, że znajdę sposób zaspokojenia potrzeb.
4. Zaspakajam je sama i często proszę o pomoc innych z gotowością przyjęcia odmowy! (wierzę, że się da!)
Tym staram się żyć.
Jeśli chcecie posłuchać jak to robię w sytuacji wielu trudnych emocji, problemów życia codziennego, to zapraszam na moje warsztaty. Szukacie odpowiedzi na pytanie JAK: jak mówić, jak sobie radzić, jak reagować, co robić, by żyło się lepiej, z dziećmi, z partnerem, z samym sobą? Przyjdzie-podyskutujemy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz