Od dawna jestem w poszukiwaniu własnej drogi. Był taki czas, że miałam 100% pewność tego, co chcę w życiu robić. Miałam niespełna 22 lata i wiedziałam, że chcę wyjść za mąż za mojego ówczesnego chłopaka, który jest teraz moim mężem od 22 lat. Chciałam założyć rodzinę, mieć gromadkę dzieci, fajną pracę i po prostu żyć. No i właściwie większość tych rzeczy stanowi sens mojego życia: mąż, troje dzieci, fajna praca. Dodałabym tu jeszcze kilka moich pasji takich jak szycie, ogrodnictwo i śpiew. To są rzeczy, które zawsze lubiłam robić, choć nie miałam świadomości, jak wiele radości to przynosiło. One po prostu były, a ja nie miałam pojęcia ile dobra wnoszą w moje życie. Aż do czasu.....
Jak już wyżej w tytule wspomniałam, w poszukiwaniu własnej drogi, natknęłam się na bardzo ciekawą książkę. Właściwie audiobook.
Osoba, która czyta, jej głos i styl brzmienia bardzo przypadł mi do gustu. Treść cudowna - zahaczająca o wszystko co kocham. Jest tam co nieco z psychologii i psychiatrii, trochę z nauk społecznych i resocjalizacji, trochę wspomnień wojennych, a wszystko to w oparciu o uzdrawiającą moc ogrodnictwa. Ogrodnictwo uprawiam od dziecka. Najpierw, jako mała dziewczynka, spędzałam całkiem sporo czasu w ogrodzie moich rodziców i wujków. Mieliśmy działkę podzieloną na trzy części - każda dla jednej rodziny. Uwielbiałam tam chodzić, pielić, oglądać jak rosną warzywa. Babcia z przodu domu miała cudowny ogród kwiatowy. Bawiłam się w nim godzinami.
Teraz dopiero wszystko jest dla mnie jasne. To ta uzdrawiająca moc ogrodu ma dla mnie największą wartość. Zawsze coś mnie ciągło do ogrodu. To w nim się uspakajałam, relaksowałam a także wyładowywałam swój stres. Praca w ogrodzie była i jest dla mnie fitnesem ogrodowym. Nie lubię ćwiczyć na sali, biegać na bieżni. Za to uwielbiam spacery, jazdę na rowerze i pracę w ogrodzie. Używając kopaczki czy wideł, na prawdę czuję, że cały stres ze mnie schodzi. Po długiej zimie zawsze ciągnie mnie do ogrodu, gdzie mogę "wyżyć" się na kopaczce. Uwielbiam wyrywać chwasty, robić w ogrodzie porządki, dbać o rośliny i cieszyć się wspaniałymi zbiorami z naturalnej uprawy, czy raczyć swoje oczy pięknem kwiatów.
Od 2012 roku uprawiam swój własny ogród warzywny. Założyliśmy z mężem tzw. foliak. Mąż go zaprojektował i zbudował.
|
Nasz foliak - sferogarden |
Dziś już się rozpada i wymaga remontu czy nawet ponownego postawienia od nowa, ale nadal mamy w nim warzywa a w tym roku też kwiaty. I nadal mnie cieszy i żal się z nim rozstać.
Pisałam nawet kiedyś blog o swoim ogrodnictwie, możecie na niego zajrzeć tu: W Strefie Rabatki
Ponieważ wspomniałam też o swoim szyciowym hobby, to i tu możecie zajrzeć Eko Szycie
Polecam więc nie tylko uprawianie ogrodu, co przede wszystkim przeczytanie czy odsłuchanie powyższej książki, zwłaszcza tym, którzy czegoś poszukują, czy to terapii czy wsparcia, czy pracują w obszarze pomocy innym.
|
Dalia
|
Kwiaty dają mi tyle radości i pocieszenia. I właśnie tu przypomina mi się, że sam Zygmunt Freud też uwielbiał kwiaty, o czym wspomina też autorka Kwitnącego umysłu. To było bardzo ciekawe posłuchać jak opowiada ona o tym słynnym psychoanalityku - o jego życiu w bliskości natury.
|
Tulipan, niezapominajki, szafirki |
To jest właśnie moja droga. Blisko natury, w lasach, górach, w moim ogrodzie. To jest to za czym tęsknię i do czego mnie cały czas ciągnie. Uwielbiam widok z naszego okna kuchennego - na góry. O każdej porze roku inne.
|
Beskid Żywiecki |