niedziela, 1 września 2013

Co działo się u nas w wakacje...

Myślałam o tym co napisać. Mam trochę jakby pustkę w głowie. Moje uczucia są rozbiegane, poplątane i zmieszane. Raz czuję radość, raz żal, smutek i strach o przyszłość, o to co będzie za miesiąc, rok, dwa. Nie umiem się ogarnąć, więc pomyślałam, że napiszę o tym, co się dzieje teraz, bo przecież:

to co było jest już za nami
przyszłości nie znamy
a teraźniejszość jest i na tym się skupiam

Teraz wspominam letni czas, choć to też "za nami" to jednak jest to coś, z czym warto się podzielić. To czas zabawy dzieci z dziećmi, dzieci z dorosłymi, to czas wspierania, słuchania, empatii i dostrzegania potrzeb małych i dużych.

To czas bycia świadomym rodzicem, takim, który się myli i potrafi przyznać do błędu i go naprawić. To czas, kiedy warto wspominać to co nam się udało, z czym warto się dzielić, by pokazać, że świat jest piękny, że ludzie potrafią ze sobą budować bliskie więzi, choć czasami się im nie udaje i wtedy można się zatrzymać, pomyśleć, złapać oddech i wyciągnąć wnioski i coś naprawić, zrobić to innym razem inaczej, lepiej, tak by być w bliskiej relacji.

Tak właśnie teraz myślę, choć może jutro będę już kimś innym :)

A póki co chcę pamiętać o tym, co w wakacje mnie wzruszało:

Kiedy byłam małą dziewczynką uwielbiałam bawić się w dom i najlepiej organizować sobie różne graty na domek, więc wakacje, po raz pierwszy, pod namiotami okazały się powrotem do dzieciństwa.

Od początku fascynowali nas mieszkańcy campingu - mrówki
i cykady, które w nocy się pojawiały a nad ranem cykały rytmicznie i ciepło
oraz pająk ulubieniec taty i dzieciaków, a jak się później okazało i on nas polubił, bo na gapę się z nami do domu zabrał, ku przerażeniu pewnej mamy
Wszędzie mama potrafiła znaleźć coś, co przypomni jej zabawę w dom z dzieciństwa. Oryginalny eco-wieszak.
A wieczorem czas na lekturę "Dialog zamiast kar":
I obiadek w wykonaniu dzieci
A po obiadku czas na zabawę, którą od lat dzieciom serwują tatusiowie. A ja im za to DZIĘKUJĘ.
A, że dzieci bawić się chcą...
No ale co dobre, szybko się kończy więc wracamy:
Choć u nas nadal dobrze, bo to jest dziś post o tym, co mnie wzbogaca i cieszy, a cieszy mnie widok dzieci bawiących się w dość oryginalny sposób, gdzie beczka, jak widać, lepsza od komercyjnego basenu :)

A zabawa w "męskie sprawy" z tatą ciekawsza niż wszystko inne!
A ciasta mamy i babci robią tego lata furorę, aż zaczęłam piec dwa na raz.

A co poza tym????
Były i pyszne swojskie owoce

i warzywa i nowy pomysł na ich zjedzenie
i trochę pracy przy pomidorach z pomocą dzieci
I byli tacy, co dokonali żywego odkrycia. I mama była przy dzieciach i dzieliła ich pasję, tak na prawdę, z zachwytem, nad nowym życiem i myśli sobie dziś, że to było dla dzieci ważne, bo mama widzi, że oni koty lubią, że dbają o nie i karmią i przytulają. I cieszę się, bo sercem z nimi jestem.
A dla siebie mama odkrywa coś nowego książkowego, choć z czytaniem marnie, bo czasu brakuje. Wakacje jednak się skończyły, więc i czasu dla mamy teraz będzie ciut więcej.

A na zakończenie było jeszcze pływanie, nurkowanie i skakanie w basenie

i rzece
i jazda na rowerach
i trochę pracy w naszym SferoGardenie
a potem radość na widok małego człowieka zajadającego się pomidorami z własnej uprawy


I w te wakacje ważna była dla mnie moja rodzina, moje siostry i siostrzenica, ulubienica wszystkich i małych i dużych, cioć i wujków, kuzynów i kuzynek!
Wakacje się skończyły. Idzie jesień, złota, szeleszcząca, a jak deszczowa, to może i będzie czas na poczytanie, na nadrobienie zaległości rozwojowych. Może będzie czas na spacery, na zbieranie żołędzi i kasztanów i złotych liści. Będzie czas na to by być!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz