poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Gdzie dwóch się bije...kłóci

Gdzie dwóch się bije...kłóci, tam trzeci, dorosły próbuje im pomóc rozwiązać problem.

Jak???

Oboje chcą ten sam samochód. Stoi sobie taki samochodzik na podwórku, takie jeździdło, którym bawi się jedno dziecko. Na moment z niego zeszło. Wtem wkracza do akcji drugie dziecko, siada i odjeżdża.

"Nie zabieraj, ja się tym bawię!"

"Było wolne, więc sobie zabrałem"

"Oddaj"

"Nie"

To co zwykle chcemy zrobić to dać dzieciom gotowe rozwiązanie, pomysł, bo mamy taką potrzebę by dzieci bawiły się zgodnie, by żadne nie było pokrzywdzone, by potrzeby obu zaspokoić. Ktoś biegnie już z drugim podobnym albo takim samym autkiem. Udało się załagodzić? Może tak, a może nie. Na jak długo? Wypłynie coś jutro?

Zauważyłam, że w momencie kłótni warto powiedzieć:

"Oboje chcecie tą samą zabawkę, ona jest jedna a was jest dwóch."

Wtedy dzieci zaczynają mówić.
Każde ma swoją wersję.
Każda wersja jest prawdziwa, jest ok, bo jest ich.

To co ja robię, to parafrazuję, powtarzam po nich, albo zwyczajnie tylko słucham. Czasami tylko tego właśnie potrzebują. Nawet jeśli nie znajdą rozwiązania to to czego potrzebują to być wysłuchanym.

Słyszę, jak jedno mówi, że jest mu smutno, czuje złość, bo ktoś mu zabrał zabawkę.
Słyszę, że chce się bawić tym samym samochodem.
Słyszę, że chce się bawić w to, co wymyślił i chce do tego zachęcić rówieśników.
Druga strona na to się nie zgadza.
Słyszę jak druga strona chce czegoś innego:
chce się bawić tym samy samochodem, bo wpadł akurat teraz na pomysł i tak bardzo go pragnie zrealizować, albo zabawa kolegi bardzo mu się spodobała. Nie chce ustąpić, tylko dlatego, że jest starszy, czy tak wypada. Nie ono potrzebuje teraz zabawy. Usłysz mnie mamo. Nie rozkazuj mi się dzielić. tylko usłysz, nawet jeśli kolega nie odda mi autka, to trudno, będę smutny a Ty mamusiu to zobacz, nic więcej, nawet jeśli proszę o pomoc a Ty nie chcesz się zgodzić, to ok, bylebyś mi nie kazała, bylebyś zobaczyła, że jest mi smutno.

Zdarza się, że to wystarczy, że to już zaspokoi moją potrzebę, kiedy o niej powiem, kiedy Ty mi pomożesz to zrozumieć.

Chce zabawy w zupełnie coś innego, z kimś innym, na swoich zasadach, choć chce też współpracy z rówieśnikami.

Jeśli nagle mówię, że nie potrafię czegoś zrobić, to może chcę Ci mamo/tato powiedzieć, że jest mi trudno, że to co wczoraj było łatwe dziś jest jak wejście na Everest. Wczoraj miałam siłę, dziś nagromadziło się sporo niezaspokojonych potrzeb. Dziś chcę byś mnie usłyszał/a. Zatrzymaj się, zastanów co mnie trapi, pomóż mi wyjść z wierzy izolacji. Ja nie udaję, nie staję się nagle niemowlakiem, ja czuję się zmęczony/a, nie wiem co mnie trapi, nie umiem wydostać na zewnątrz sowich uczuć, emocji. Potrzebuję byś mnie akceptował, nawet wtedy, kiedy nagle nie potrafię zrobić tego, co jeszcze wczoraj było dla mnie łatwe. Może ja już nie chcę być najlepszy/a, najgrzeczniejszy/a, jestem zmęczony/a, chcę być sobą.

To co robią nasze dzieci, robią po to, by coś nam powiedzieć,a nie by robić nam na złość.

Jestem czujna.

Zdarza się, że czujność przychodzi po pewnej refleksji. OK, to znaczy, że i ja czegoś potrzebuję i to moje niezaspokojone potrzeby przysłaniają moje oczy i serce. Nie widzę od razu. Oddycham, myślę, szukam, znajduję odpowiedź i cieszę się, że jestem uważna na potrzeby swoje i ludzi obok, w tym dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz