czwartek, 18 kwietnia 2013

Ciocie, wujkowie i inni bliscy dziecka

Dziś chcę napisać o tym, jaka wyjątkowa więź łączy mnie z moimi siostrami i jakie to ma znaczenie dla moich dzieci. Nasze relacje są bardzo bliskie, właściwie bardziej przyjacielskie niż siostrzane. Dzięki temu, moje dzieciaki bardzo lubią obie ciocie i zawsze kiedy się dowiedzą, że się mamy spotkać, są zadowoleni, cieszą się i nie mogą się doczekać. Ciocia Asia często z nimi żartuje, śmieje się, śpiewa piosenki np."Moja fantazja". Asia prowadzi bloga kulinarnego, z którego często korzystam. Kiedy mam zamiar coś ugotować to dzieci od razu pytają, czy to ze strony cioci Asi. Właśnie, w tym miejscu napiszę jeszcze, że wspólne gotowanie z ciocią to najwspanialsza rzecz pod słońcem. Mama, a zwłaszcza ja, za bardzo dba o porządek, czasem to sprawia, że mam blokadę co do gotowania z dzieckiem. Takich obaw mogą nie mieć inne osoby, chyba nie ma ich Asia i za to jestem jej wdzięczna, bo dzieci kochają spędzać z nią czas w kuchni, a przy tym jest sporo zamieszania. Druga siostra, Agnieszka, ostatnio wspólnie z Krzysiem malowała i oboje się doskonale bawili. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi, o wspólną zabawę i o czas spędzony z dzieckiem.Wujek natomiast pozwalał, dosłownie, wychodzić sobie na głowę, za co jest wprost uwielbiany. Bo my rodzice czasem już nie mamy zwyczajnie siły ani chęci i wtedy z pomocą może przyjść właśnie ciocia czy wujek a może jeszcze ktoś inny, z kim dziecko nawiązało bliską relację. Takie osoby zajmują w życiu dziecka ważne i wyjątkowe miejsce. To ofiarowanie swojego czasu i uwagi drugiemu człowiekowi jest najcenniejsze, zwłaszcza jeśli dzieci mają rodzeństwo i zaspokajanie ich potrzeb jest trudniejsze, niż gdyby byli jedynakami, choć i tu mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy uwaga rodziców jest czymś pochłonięta. Dodatkowo, kiedy ciocia spędza czas z naszym dzieckiem, my możemy zadbać o swoje potrzeby, więc zyskujemy podwójnie. Dostajemy w prezencie czas dla siebie i pewność, że dziecko świetnie się bawi. Tak było u mnie w ostatnią sobotę, kiedy Krzyś był chory a mnie bardzo zależało na wykorzystaniu pięknej pogody na przygotowanie warzywnych rabatek i dokończeniu prac nad tunelem foliowym. Z pomocą przyszła moja siostra Agnieszka z mężem. On pomagał przy pracy nad "szklarnią" a ona bawiła się w domu z Krzysiem.

Jestem wdzięczna za to, że mamy siebie.

Z ciocią można przygotować laurkę na rocznicę ślubu rodziców, zrobić niespodziankę i nie są to moje pomysły a właśnie Agnieszki, cioci, która podjęła się takiego wyzwania i świetnie jej to wyszło.
Warto by rodzice dbali o swój związek, by czasem wyszli gdzieś sami, we dwoje. Dlatego pomoc innych bliskich osób jest niezmiernie wartościowa a czas spędzony z ciocią, wujkiem, babcią, bez rodziców, to okazja to odkrywania i rozwoju. Oczywiście nie każdy ma rodzeństwo ale pamiętajmy, że możemy zbudować bliskie relacje z przyjaciółką, sąsiadką, babcią czy dziadkiem dzieci lub opiekunką. To wymaga zaangażowania, chęci i czasu. Wiem, że to jest możliwe, z przykładu właśnie siostry Agnieszki, która dała sobie i swojemy półrocznemu dziecku czas na budowanie relacji z opiekunką. Odwiedzała z dzieckiem i mężem nianię, małymi kroczkami, bez przymusu, nic na siłę, wsłuchiwała się w siebie i dziecko, aż po pewnym czasie ta wieź z opiekunem się wytworzyła. Teraz jest na tyle silna, że dziecko z uśmiechem wyciąga ręcę do niani.Oczywiście zasługi leżą po każdej stronie a starania wszystkich przynoszą efekty. To głównie otwartość na potrzeby dziecka sprawia, że ta więź się buduje. Często otwierając serce dla dziecka sami je w sobie odnajdujemy,wchodzimy w świat dziecka, w którym można się dobrze czuć i bawić.

4 komentarze:

  1. Bardzo potrzebuję takich osób. Sama też chcę być taką osobą dla innych rodziców i ich dzieci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje serce zawsze rośnie, kiedy widzę moje dzieci bawiące się z innymi bliskimi, kiedy dorośli rozmawiają z nimi, zwracają na nich uwagę, słuchają z takim prawdziwym, żywym zainteresowaniem, kiedy dzieci coś opowiadają. Moje dzieciaki uwielbiają, kiedy wujek z nimi żartuje, bawi się, mówi do nich po węgiersku (udaje oczywiście!). Wszyscy pękają ze śmiechu! Wówczas wiem, że się da, że bliskość między światem dorosłych i dzieci jest możliwa, że kontakt i relacje da się budować, że nie muszą tych dwóch światów dzielić mury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!!! Chciałabym, by moja Ania miała więcej takich doświadczeń:)

      Usuń
  3. Idzie ku lepszemu. Dziś znacznie więcej dorosłych zauważa dzieci i chce być z nimi w bliskim kontakcie. Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń