poniedziałek, 24 listopada 2014

"Bogaty....kto daje"


Inspiracja do napisania tego tekstu powstała w wyniku doświadczeń weekendowych, złożonych, wielu i bardzo mnie wzbogacających. Bardzo się więc cieszę, że się pojawiły. Dzięki Ci Panie, że otworzyłeś moje oczy i serce. Dzięki, że posłałeś do mnie swoich "Aniołów."

Jedną z inspiracji było wydarzenie na FB, które zainicjowało DoM Dobre Miejsce. Dzięki niemu już teraz wiem, jak wykorzystam ten dar, który widać na moim zdjęciu powyżej. Będzie stał na kuchennym parapecie i przypominał mi, o tym, że warto dawać prosto z serca.

Dla mnie, te słowa Św. Jana Pawła II, mają znaczenie dużo głębsze, niż na pierwszy rzut oka by się wydawało. Myślę sobie, że nie chodzi tylko o dawanie prezentów, składanie jałmużny, czy coś w tym stylu, choć to oczywiście też, nie chcę temu umniejszać. Po prostu akurat teraz mam w sercu potrzebę bycia. Bycia z kimś, kto tego potrzebuje i dla kogo mogę = CHCĘ

CHCĘ ZMIENIĆ SWOJE PLANY


Chcę odłożyć swoje potrzeby i spotkać się z kimś, kto czuje się samotny

To może być moje dziecko, które akurat dziś nie potrafi samo zasnąć, a może, chce by mu poczytać, czy się z czegoś zwierzyć.
To może być ktoś, kto ucieszyłby się, gdybym zadzwoniła, nawet o 22-ej, jeśli wiem, że nie śpi.
A może znajdę w wirtualnym świecie samotnego przyjaciela, któremu rozmowa z drugim człowiekiem przyniesie odrobinę ciepła.

Chcę wyjść na przeciw tym, którzy sami prosić już nie potrafią. Odwiedzić, zadzwonić, zaprosić.

Chcę pójść za głosem serca i "Anioła" który podpowiada mi, że ktoś z kim może nie mam bliskiej więzi, potrzebuje rozmowy i zbudowania tej więzi. Nie chodzi o robienie czegoś na siłę, czy z powinności lub wyrzutów sumienia.Chodzi o to, że czasami warto pójść za intuicją, za myślą, która się pojawia: "że może ktoś czeka, a może ktoś by się ucieszył z zaproszenia na herbatę". Nie zawsze za tym idę. Uczę się, zmieniam to i coraz częściej słucham siebie. Odnajduję w sercu to, co go porusza, takie myśli, dzięki którym czuję, że chce się żyć, że warto coś zmienić, coś zrobić i idę za tym. Od razu. Nie czekam, bo potem mogę znaleźć milion wymówek, by się rozmyślić, a wtedy to już pozamiatane.

To czasami dzieje się wbrew naszej wygodzie. Burzy nasz komfortowy świat, w którym wszystko jest jasne i przewidywalne. Nagle może się okazać, że konieczne będzie odsłonięcie naszych uczuć i pokazanie prawdy o sobie. Co więcej, godząc się na wejście w świat drugiego, przyjmujemy jego uczucia i widzimy potrzeby, których czasami nie potrafimy przyjąć, zrozumieć, zaakceptować, czy zaspokoić. Nie umiemy podpowiedzieć jak to zrobić, albo zwyczajnie nie warto tego robić, bo w rozmowie nie o rady chodzi. To wymaga dużej elastyczności i przede wszystkich pozostawienia siebie na boku i otwarcia się na rozmówcę. Bo słuchanie i milczenie bywa sztuką.

To wszystko odnosi się zarówno do dzieci jak i dorosłych, zwłaszcza jeśli są w silnej potrzebie bycia wysłuchanym, jeśli potrzebują tylko empatii.

"Niewiarygodne, jak wiele można zdziałać samą empatią. Wprawdzie nie rozwiązuje ona problemów, ale sprawia, że proces poszukiwania rozwiązań staje się znośny"
Marshall B. Rosenberg "W świecie porozumienia bez przemocy."

Brak empatii powoduje, smutek, żal, a może nawet frustrację, złość. Pod wpływem takich uczuć, człowiek może sobie myśleć, że jest samotny, że tak się właśnie czuje, choć uczucia w rzeczywistości mogą być inne.

Za samotnością być może stoją takie potrzeby jak: bliskości, ciepła, miłości, bezpieczeństwa, wsparcia, współdzielenia (swych radości i trosk z kimś bliskim),
współodpowiedzialności (wiem, że mogę na tego swojego człowieka zawsze liczyć)
przynależności (mamy swoje wspólne miejsce, przestrzeń, mamy siebie)
wspólnoty, akceptacji, troski, zaufania...a może dużo, dużo więcej. Tak trudno jest żyć samemu i tak bardzo potrzebujemy siebie na wzajem.

Te moje słowa mają być rodzajem empatii dla wszystkich tych osób, które czują się samotne. Czasami samotnym można czuć się w tłumie ludzi. Można mieć rodzinę, dzieci, męża, a czasami lub nawet stale odczuwać samotność. Myślę, o wszystkich tych, którym jest ciężko, bo są rzeczywiście sami, nie mają znikąd wsparcia, a przynajmniej nie jest ono takie, jakiego potrzebują.

Usprawiedliwienie: jeśli empatii było za mało, to poniższego zdania nie warto czytać:

Wydaje mi się, że są osoby, które chętnie, by pomogły, choć nie robią tego, bo nie mają świadomości, że są potrzebne, bo nie potrafią lub robią to nieumiejętnie. A może pomagają, ale na znalezienie odpowiedniej strategii zaspakajania tak wielu potrzeb konieczny jest czas (zaspakajanie potrzeb to codzienność, to proces)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz