czwartek, 9 stycznia 2014

Dawać z serca. Dzielić się radością i wdzięcznością.

To był owocny czas, czas adwentu i Bożego Narodzenia, pełny refleksji, wyciszenia, ale też okres dawania z serca.

Byłam blisko dzieci, byłam razem z nimi prawie codziennie na roratach, które są prowadzone specjalnie z myślą o dzieciach, które aktywnie biorą udział w tym co się dzieje, o czym jest mowa. Same dużo mówią, są uważne i spostrzegawcze - jak to dzieci. I tyle w nich prostoty, szczerości, otwartości i miłości.

Ten czas spędzony z nimi, wieczorną porą w Kościele dał mi dużo wyciszenia. To było takie zatrzymanie się i złapanie oddechu w codziennym pędzie. Jak już się zatrzymują, to dostrzegam wokół siebie ludzi, ich uśmiechy i troski, ich radości i smutki i jakoś łatwiej mi, nie spiesząc się, być z tymi ludźmi. Właśnie naszła mnie refleksja, że wdzięczna jestem, tak po prostu, że jestem i że doświadczam tego wszystkiego, co spotyka mnie każdego dnia. Jestem wdzięczna wszystkim ludziom, których spotykam na swojej drodze i dzięki którym jestem duchowo ubogacona.

Był to tak owocny czas, że nadal czuję energię, siłę i chęć do życia. Jestem pełna wiary i nadziei i to, jak na razie, codziennie sprawia mi radość.

Ogromną radość, już chyba od ośmiu czy dziewięciu lat sprawia mi pieczenie z dziećmi i mężem Bożonarodzeniowych pierniczków. W tym roku zorganizowaliśmy wspólne dekorowanie pierników z Łodygowickim Klubem Rodzica. Jeszcze w moim domu, ale myślę, że za rok będzie to już wspólnie ze Stowarzyszeniem dla Rozwoju "Drogowskaz" w ich siedzibie. Bardzo mnie to cieszy, bo moja prywatna
 tradycja "wchodzi na salony" ;)
Pierniczki te udekorowane trafiają do bliskich jako wyraz naszej pamięci i miłości. W taki sposób wieść o pysznościach roznosi się po coraz szerszym gronie i coraz więcej osób każdego roku prosi o przepis. I w tym roku też kolejne osoby dostały przepis i wiem, że upiekły. To było bardzo miłe usłyszeć i zobaczyć radość na twarzy osoby, która je z mojego przepisu upiekła. Ta Pani jest codziennie blisko szkolnych dzieci darzę ją uznaniem, tylko dlatego, że jest i że każde dziecko ma możliwość do niej podejść i poprosić o pomoc. Takich Pań jest kilka, każda bardzo potrzebna. Wczoraj mój syn jedną z nich poprosił o chusteczkę higieniczną, bo zapomniał z domu, a ma katar. Dostał. Powiedział mi, że poprosił Panią, która myła podłogę. DZIĘKUJĘ!

Wracając do tematu grudniowego....

W tym roku, tzn. w 2103 otwarło się moje serce i na innych, na osoby, których w ogóle wcześniej nie znałam. I okazuje się, że są to ludzie otwarci, chętni do działania, pragnący wzbogacać życie innych. No to wręcz oczywiste, bo każdy człowiek ma w sobie tę potrzebę-potrzebę ubogacania życia innych, wystarczy ją tylko zaspokoić, znaleźć w sobie odrobinę odwagi i radości, dać się ponieść pragnieniom serca i gotowe.

I okazuje się, że to, co otrzymujemy, kiedy dajemy jest cenniejsze od wszystkich materialnych prezentów.
Oczywiście nie pomniejszam wagi prezentów, nie, nie! One przecież są wyrazem miłości do drugiego człowieka i troski o niego. Kiedy więc coś znajduję pod choinką to wiem, że osoba, która daje mówi mi "KOCHAM CIĘ".

Tak więc dziękuję wszystkim, którzy spotykając mnie mówią mi cześć, dzień dobry, co słychać. Cieszę się, że zaprosili mnie do swojego życia. Cieszę się, że w tym roku razem z Grupą Teatralną z ZS w Pietrzykowicach i z ich opiekunką Panią Ewą oraz kilkoma innymi zaangażowanymi osobami byłam w Domu Dziecka w Żywcu. To były niesamowite chwile, o których do dziś pamiętam. Dziękuję Pani Ewie za prowadzenie biblioteki szkolnej i otwarte serce dla każdego człowieka, również dla dzieci.

Dziękuję również za wypożyczenie mi książki "Balsam dla Duszy na Boże Narodzenie". W czasie świąt przeczytałam zaledwie początek, teraz kontynuuję i prawie za każdym razem tak mocno się wzruszam, że z trudem łzy opanowuję. Generalnie to nie ma co łez opanowywać, tyle, że trudno się czyta z zlanymi oczami ;)

Dziękuję Marzenie, że do mnie zadzwoniła i sprawiła, że spędziłam z nią przed świętami 2 serdeczne godziny na rozmowie.

Cudownie było się spotkać z rodziną, z moimi sistrami, szwagrem, kuzynem i jego dzieciakami. To cudownie patrzeć na nich jak przez tyle już lat znajdują wspólny język między sobą. 

Cieszę się, że bliskość moich sióstr jest jak balsam dla mojej duszy. Takim balsamem są też spotkania z moją koleżanką z sąsiedztwa, a w tym roku okazało się, że takich ludzi wokół mnie jest dużo więcej. Wystarczy tylko otworzyć serce, oczy i uszy i chcieć ich dostrzec, usłyszeć, zaprosić ich do swojego życia. Nie ma co uciekać w wirtualny świat, choć i one jest pomocny i dzięki niemu bardzo się rozwijam. To jednak, co jest obok mnie, w moich najbliższym środowisku, w mojej wsi, w szkole moich dzieci, wśród znajomych i ludzi, z którymi współpracuję, jest bezcenne.

Bezcenne okazało się też dla mnie przeczytanie "Potęgi Podświadomości" Josepha Murphy. To, co do tej pory było mi znane, zasłyszane, nabrało nowej siły i wartości. WIARA, to coś co pozwala żyć i być szczęśliwym człowiekiem. Tak więc dzięki kuzyn, że pożyczyłeś mi tą książkę. Wzbogaciła ona moje życie i jestem przekonana, że pomogłaby każdemu :)

A obecnie rozpoczęłam również czytanie "Wychowanie bez nagród i kar. Rodzicielstwo bezwarunkowe" Alfiego Kohna no i wtapia się ona w moje odczucia z poprzednich książek, które przeczytała, jak również tych wymienionych powyżej. To co najważniejsze, to miłość bezwarunkowa, taka, która kocha drugiego tak po prostu, bo ten ktoś jest i kocha takim jaki jest, a nie za to co robi. Proste, choć okazuje się, że wcale nie takie łatwe. Jak taka miłość ma się do naszych oczekiwań i wyobrażeń? Nijak! Lepiej pozbyć się oczekiwań i wyobrażeń na rzecz bycia z dzieckiem, nawet w trudnych chwilach takich jak okazywanie przez dziecko złości czy smutku.
To nie znaczy, że zgadzam się na wszystko, że popieram tzw. "bezstresowe wychowanie".

Chodzi o to, by najpierw być przy dziecku, kiedy płacze i pozwolić mu się wypłakać, wyzłościć (w bezpieczny dla niego samego i otoczenia sposób) i nie mówić mu np.

 "duzi chłopcy nie płaczą" czy "to nie ładnie się złościć" 
a dopiero później porozmawiać i powiedzieć, że chcesz by złościło się uderzając o poduszkę (można nawet tą poduszkę trzymać, tak by dziecko wiedziało, że nadal się z nim jest).

No ale trochę odchodzę od myśli przewodniej tego postu, jaką jest WDZIĘCZNOŚĆ, tak więc kończę, a więcej o relacjach z drugim człowiekiem, z dzieckiem będzie już niebawem.

Pisząc cały czas przychodzą mi na myśl osoby, którym jestem wdzięczna:
nauczycielom moich dzieci i wszystkim osobom z ich szkoły, księżom, Pani Oli z Grupy Misyjnej, ciociom i wujkom, również tym przyszywanym, moim siostrom, szwagrom, szwagierkom, mojej teściowej, mojemu mężowi, moim znajomym i tym, których poznałam i poznaję każdego dnia, i wszystkim dzieciom, zwłaszcza tym, które znam, autorom książek, które przeczytałam, wszystkim, za to że są i ubogacają moje życie. WSZYSTKIM dziękuję!


Życzę Wszystkim na każdy dzień nowego roku spokoju, uważności, otwartości i odwagi a także dużo chwil refleksji i wyciszenia, chwili tylko dla siebie, czasu dla swojej ukochanej połówki, czasu zabawy i bycia z dzieckiem. Życzę Wam życia w miłości i nadziei, pełnego wiary we własne siły i w ludzkie dobro, wiary w Boga. Życzę Wam pomyślności, a całemu światu pokoju! I dodam, że życzę też tego samego sobie i mocno wierzę, że tak będzie :)


6 komentarzy:

  1. Kasiu, znam dwie osoby, które empatię maja wrodzoną. Cała reszta musiała się jej nauczyć, odkopać z zakamarków serca- nawet ja. Jedną z tych osób, które są naturalnie empatyczne, jesteś właśnie TY. Ta energia która nas łączy jest... nie będę tego ocenia. Ona jest. Ty nie musisz uczyć się widzieć potrzeb- Ty je po prostu widzisz. Tak masz. To DAR.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ mnie to wzruszyło, co napisałaś, Marzenko! Jestem Ci ogromnie wdzięczna, za te słowa, które teraz bardzo mnie ubogacają, za to, że jesteś. Jak to wspaniale, że kiedyś nasze drogi się spotkały. Tak wiele Ci zawdzięczam. Wlałaś w moje serce nadzieję, otworzyłaś drzwi odwagi, dodajesz wiary. Tyle się od Ciebie nauczyłam! Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z radością i wdzięcznością to przeczytałam, dziękuję, Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za to co piszesz, za Twoją otwartość i szczerość!
    Kasiu, nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że Cię poznałam! Może kiedyś uda się w realu..

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasia i ja Ci dziękuję! I Ty wzbogacasz moje życie.
    Dla chcącego nic trudnego, więc na pewno się spotkamy w realu! :)

    OdpowiedzUsuń