poniedziałek, 2 czerwca 2014

OBSERWACJA I PROŚBY: Relacja z Treningu Wspierający Rodzic. Część Ósma.

Dziś czuję radość, bo moja potrzeba rozwoju została zaspokojona.
Czuję entuzjazm, bo potrzebuję świętować. Świętuję, bo moje życie zostało wzbogacone inspirującym dialogiem z Marzeną Kopta. Czuję wdzięczność.

Jedną z rozwojowych rzeczy jaka dziś mnie spotkała to jak już wcześniej wspomniałam wzbogacająca rozmowa na temat uczuć, potrzeb i strategii.

Moje ponowne odkrycie:

OBSERWACJA

Niby dużo już o niej wiem, niby ją na co dzień praktykuję, a konkretnie język, który staram się by był obserwacją a nie oceną a jednak nawyki się wkradają. Co nóż używam słów zakrawających o ocenę tj.:
JUŻ
np. w zdaniu Dzisiaj JUŻ dwa razy prosiłam Cię, żebyś się ubrała (JUŻ, czyli ileż mnożna prosić, czy Ty dzieciaku nie słyszysz?)
przecież mogę użyć czystej obserwacji:
np. Dzisiaj dwa razy prosiłam Cię, żebyś się ubrała (i już mam inną intencję w sercu-bez pretensji, bez żądań)
zamiast mówić do dziecka: "Ty nigdy mnie nie słuchasz"

Wkradają się właśnie takie oceniające wyrazy jak: ZAWSZE, NIGDY
okazuje się, że nawet JUŻ, CZASAMI, SPORADYCZNIE jest oceną. Dla mnie jest, bo nie mówi nic o faktach. Fakty to: dwa razy w tygodniu, 5 razy w ciągu minuty (dziecko nie marudzi, ale mówi do mnie "mamo, mamo kup mi lizaka 20 razy w ciągu minuty"

Jest różnica, jest. NIE MA OCENY, są fakty i nadal jest relacja i kontakt.

Co zauważyłam (po faktach): na 8 ćwiczeń dotyczących obserwacji prawidłowo wykonałam 2. Mogłabym powiedzieć, że obserwacja jest trudna i zapewne każdy wiedziałby co mam na myśli, bo dzięki temu słowu "trudna", dzięki tej ocenie łatwiej się nam komunikować. Czy aby na pewno? Czy to nie jest za mało precyzyjne (tak wiem, "mało" to też ocena)? A może to jest tak, że dla jednego "trudne" to będzie znaczyć zupełnie coś innego niż dla drugiego. Może więc warto iść w fakty, w OBSERWACJĘ?

PROŚBA


Teraz uważam, że warto i warto jest też skupić się na PROŚBACH, które prośbami zostają tak długo, jak długo pozwalamy drugiej osobie (również dziecku na odmowę). To wcale nie znaczy, że gdy usłyszę NIE, to już koniec rozmowy, koniec dialogu, że teraz to już mam liczyć tylko na siebie - NIE! To jest początek dialogu z drugim człowiekiem  i z samym sobą. Ja zastanawiam się, co takiego dzieje się w drugim, że odmawia, co jest dla niego ważne i jak możemy zadbać o niego i siebie. To ja tak formułuję zdania, by nadal brały pod uwagę drugą stronę, by w mojej głowie była INTENCJA szacunku dla potrzeb obu stron. Nie muszę się poddać i odpuścić. Warto być uważnym. Kiedy widzę, czuję, intuicja mi podpowiada, że po piątej prośbie już nie ma sensu dalej prosić, albo w międzyczasie wpadłam na inny sposób zadbania o siebie, to idę za głosem serca.

STRATEGII JEST MNÓSTWO

Kiedy mam w głowie i sercu zgodę na odmowę, to mam też spokój, że znajdę najlepszy sposób na zatroszczenie się o OBIE STRONY!

Czuję spokój, bo wiem, że mam wybór sposobów reagowania, zachowywania się, troszczenia się o swoje potrzeby. Mogę prosić (na wiele szanujących drugiego sposoby), nie muszę być "Zosią samosią" i nie muszę też truchleć ze strachu, że sama sobie nie poradzę.

Żyjemy we wspólnocie, wśród ludzi, jesteśmy powiązani ze sobą jak w sieci, każdy nasz krok ma znaczenie.
Możemy na sobie polegać, umieć prosić i umieć dbać o siebie samego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz