piątek, 30 maja 2014

Relacja z Treningu Wspierajacy Rodzić. Część Siódma: JA chcę...

Będzie o tym, do czego raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni, ponieważ zakrawa to o egoizm. Mówienie o tym, że się  czegoś chce, potrzebuje, a już w ogóle zaczynanie zdania od JA, to nawet tak niegramatycznie. A jednak warto. W ten sposób dbamy o siebie, mamy swoje potrzeby zaspokojone, mamy w sobie mnóstwo energii i spore pokłady mocy do dawania z serca. No bo jak dawać, kiedy samemu się niewiele ma? Mówię tu o dawaniu uwagi, czasu i po prostu swojej obecności. Najpierw wiec warto zadbać o uwagę dla siebie, o czas dla siebie i o obecność dla siebie samego. Skupienie się na JA.

Moje zdania zaczynają się od JA (czasami ukryte w czasowniku 1 osoby, czasami wyraźnie używam słowa JA)

Krótki:
Chce żebyś teraz pościeliła swoje łóżko.

Mówiące coś o mojej potrzebie
Potrzebuję współpracy. Proszę załóż buty.

I kilka jeszcze prostych zdań. Na początek tyle, w relacji z drugim człowiekiem. Mogę też w myślach powiedzieć sobie czego JA CHCĘ, czego potrzebuję i to już pomaga. To mnie nakierowuje na moje potrzeby i podpowiada sposoby ich zaspokajania.

Osobiście, nawet, gdy moje potrzeby w danym momencie nie mogą być zaspokojone, bardzo pomocne okazuje się skupienie się na sobie i w myślach powtarzanie zdań typu:

Czuję teraz smutek, bo potrzebuję współpracy. Jaką mogę mieć do siebie lub drugiego człowieka prośbę? Co mogę ja zrobić lub o co mogę poprosić drugiego?

Pojawia się więc schemat:

UCZUCIE + POTRZEBA+ PROŚBA

Aby móc zadbać o drugiego człowieka, konieczne jest zadbanie najpierw o siebie samego i nie ma w tym ani odrobiny egoizmu. Raniące może bowiem okazać się dbanie o drugiego i wypominanie mu, że z powodu niego samego (np. dzieci) nie ma się czasu dla siebie, co powoduje w nim powstawanie poczucia winy. Przecież nie o to nam chodzi. Chcemy żyć w spokoju, chcemy zapewnić ten spokój również naszym domownikom. Pierwszy więc krok do tego, to dbanie o siebie.

Co więc mogę zrobić dla siebie?

Jeśli czuję niepokój, bo potrzebuję współpracy, to proszę o nią. Proszę o pomoc w posprzątaniu domu, o przyniesienie zakupów, o ciszę i spokój, bo to są moje potrzeby i mam do tego prawo.

Proszę, a wiec daje przestrzeń na odmowę. I co wtedy? Mówię sobie w myślach:

Czuję złość, bo potrzebuję spokoju. Co ja mogę zrobić? Mogę ODDYCHAĆ i złapać kontakt ze sobą. Okazuje się, że właśnie poprzez oddech daję sobie spokój i świadomość, że oprócz współpracy potrzebuję też działania zgodnego z własnymi wartościami, a jedną z nich jest szacunek do innych, więc łapię oddech i szukam innych strategii.

Sposobów jest wiele, warto szukać.


czwartek, 29 maja 2014

Relacja z Treningu Wspierający Rrodzic. Część szósta: uczucia i potrzeby

Chcę się podzielić refleksją i tym,co najbardziej mnie poruszyło na dwóch ostatnich spotkaniach z Marzeną.

Pierwsza rzecz O POTRZEBACH: działania, zachowania, wszystko to, co robimy - czy zastanawiam się po co ja robię to, co robię, jakie potrzeby tym zaspakajam???

Moje działania na jaką potrzebę one odpowiadają. Zachowania innych - po co ludzie robią to, co robią, czyli jakie potrzeby tym zaspokajają?

To tak ekstremalnie: ktoś mnie krytykuje, a ja zamiast słuchać krytyki zastanawiam się po co on to robi. Być może w ten sposób chce siebie wyrazić, swoją złość, smutek, troskę o mnie lub o siebie. Nie oceniam, tylko się zastanawiam co za jego słowami stoi, jaka potrzeba. Nawet sobie jestem w stanie przypomnieć, że być może i ja kiedyś krytyką też chciałam zaspokoić jakąś swoją potrzebę: troski o siebie, obrony swoich wartości i granic, był to mój sposób na wyrażenie swojej złości lub smutku i niepokoju. Nie oceniam siebie, po prostu była to jakaś strategia. Mogę spojrzeć z boku i z refleksją stwierdzić, że być może ta strategia krytyki nie zaspokoiła moich wszystkich potrzeb, może zaspokoiła potrzebę ochrony własnych wartości, ale już nie zaspokoiła potrzeby troski o bliskie relacje z drugą osobą, czy szacunku do drugiego. To już inna rzecz. Teraz warto się skupić na obserwacji tego co ja robię, po co wybieram takie czy inne zachowanie, czemu ono służy i czy w ogóle służy. A może się okaże, że warto coś zmienić. Kiedy już będę mieć świadomość jakie potrzeby zaspakajam, bądź nie, wówczas mogę się rozwijać i zmieniać, albo pozostawić bez zmian to, co służy i mnie i drugiemu człowiekowi.

Było też o uczuciach. To już akurat staram się praktykować od dawna, że UCZUCIA SĄ. Nie ma ani złych, ani dobrych, po prostu są: takie, które pojawiają się, kiedy nasze potrzeby są zaspokojone (np. radość) i takie, które czujemy, gdy potrzeby nie są zaspokojone (np. smutek, złość)

Warto te uczucia przyjąć, poczuć w ciele, być ich świadomym i je zaakceptować a nawet przyjąć je z radością, bo to właśnie one nam podpowiadają co warto robić, o co się zatroszczyć. Warto je przeżyć, pozwolić im być, płynąć w nas.

To co jest dla mnie pocieszające: jest kilka podstawowych uczuć, a reszta to ich kolory:

radość, szczęście, zadowolenie, spokój
złość, smutek, żal, niepokój, wstyd

jeśli tyle czuję, to już mam na czym się oprzeć i nad czym pracować

To UCZUCIA podpowiadają mi czego POTRZEBUJĘ

OBSERWUJĘ siebie, swoje ciało, swoje zachowania, działania i reakcję. Staję się uważna, idę na sygnałami ciała i duszy. Idę w dobrym kierunku, w kierunku ZDROWIA szeroko rozumianego.

środa, 21 maja 2014

Wsparcie od dziecka

Być z dzieckiem czy z dorosłym w pełni to znaczy słuchać, wspierać, mieć otwarte serce na to, co druga osoba mówi, czego potrzebuje, co przeżywa, co czuje i to tak zupełnie naturalnie i z własnej woli. Często wystarczy drugiego człowieka usłyszeć i po prostu przy nim być.

Kiedy moje dzieciaki czuły smutek, często mówiłam im, a raczej pytałam:

"Tak, widzę, że chyba czujesz smutek, tak?"

Czasami zaczynali bardziej płakać, co oznaczało, że trafiłam w samo sedno, że ten smutek jest, może nawet duży, może nagromadzony przez kilka dni i dziecko potrzebuje go "wypowiedzieć", przeżyć, by w końcu go puścić i by przyszła ulga. A nasza obecność, nasza uwaga tylko w tym pomaga. Dziecko, a także i dorosły chce być widziany i warto, by ktoś zauważył jego uczucie.  "Tak, jestem tu, widzę, słyszę, że czujesz smutek, złość, radość....."

Czasami dodaję:

"Wysmuć swoje smuteczni"



I dziś rano ja, nagle poczułam ogromny smutek i zmęczenie. Przy stole siedziała moja prawie 9-letnia córka, syn i mąż. Nagle łzy same mi popłynęły. Powiedziałam, że czuję duże zmęczenie, spowodowane codziennym zmaganiem się z ciągłym bólem pooperacyjnym.

I wtedy córka powiedziała: "mamo, wysmuć swoje smuteczki".

I wtedy nagle płacz był jeszcze większy. Tak jak u dziecka, kiedy się wywróci i mama to zauważy. To nie jest płacz na pokaz, to są łzy prawdziwego smutku, które ktoś zauważa i chce ze mną przeżyć.

Dziękuję Ci moja córciu za empatię.
Dziękuję sobie, że idę drogą empatii.

piątek, 16 maja 2014

Relacja z Treningu Wspierający Rodzic. Część Piąta.

O jak ten czas leci. To już piąte spotkanie z Marzeną. Co prawda mogłoby być już szóste a może siódme, ale zdarzenia losowe to wykluczyły. Jedno z takich zdarzeń losowych sprawiło, że mój organizm potrzebuje teraz wyciszenia, spokoju i regeneracji i ja za tym idę. Jednocześnie miała potrzebę kontaktu z Marzeną, rozmowy i przegadania kilku spraw, które też nasuwały się po przeczytaniu jej materiału, jaki dstaję co jakiś czas do przerobienia.

Tak więc poszłam za ciosem, spotkałyśmy się na skype dzisiaj. To był owocny czas, dodał mi energii, a więc mogę powiedzieć, że regeneracja przyszła poprzez rozwój i wysiłek. Pogadałyśmy o kilku słowach, zwrotach, które są nam bardzo powszechne, choć nie koniecznie skuteczne. Przykładowo:

zwrot CHCIAŁABYM/BYM

"Chciałabym" - niby nie groźne, a jednak nie wiele mówiące o mnie samej, bo jeśli czegoś na prawdę CHCĘ, to po prostu CHCĘ i dbam o siebie i swoją pewność, a jeśli jest PEWNOŚĆ, to nie ma miejsca na chciałabym. CHCĘ albo NIE chcę. Jeśli znam swoją potrzebę, to mogę sobie pozwolić na powiedzenie CHCĘ. I nie koniecznie to dostanę, ale przecież CHCĘ, po co lawirować?
Nawet mój syn kiedyś jasno mnie o to poprosił, kiedy stale mu powtarzałam "wolałabym..."
"Mamusiu, Ty mi nie mów, co byś wolała, tylko powiedz TAK lub NIE"

Tak więc nie lawiruję, zmieniam BYM-ki na CHCĘ!


DRUGA WAŻNA REFLEKSJA I NAUKA

O wiele więcej wiedzy wyniosłam z dzisiejszego spotkania, większość już praktykuję, choć ćwiczenia nigdy mało. Jednak to, nad czym CHCĘ popracować, to nad ODDYCHANIEM. Mówię tu o sytuacjach trudnych, kiedy zalewają nas emocje. Wtedy CHCĘ się zatrzymać, skupić się na spokojnym głębokim oddychaniu. Wtedy nasz mózg, zamiast się wyłączać i oddać pole walki emocjom, zajmuje się ODDYCHANIEM. Skupiasz się na sobie, zamiast obwiniać i naskakiwać na drugiego. Oddech mnie uspakaja, daje czas na zastanowienie o co tak na prawdę mi chodzi, czego ja potrzebuję, co chcę zrobić i jakie są moje intencje. To ogólnie pozwala ochłonąć i nabrać dystansu. Kiedy już "wracasz do siebie" sprawy wyglądają zupełnie inaczej i wtedy masz poczucie, że robisz dobrze, oddychając, łapiąc kontakt ze sobą, bo nie powiedziałaś niczego, co by skrzywdziło drugiego, czego być potem żałowała, co by Cię męczyło przez następne 5 godzin.

Oddech pozwala też NAUCZYĆ DZIECKO RADZIĆ SOBIE ZE STRESEM. Ono po prosu patrzy na Ciebie i się uczy. Nic nie mówisz, tylko w stresie po prostu oddychasz, głęboko i spokojnie. Jeśli chcesz możesz powiedzieć, że potrzebujesz złapać kilka głębokich oddechów, nabrać dystansu, uspokoić się. Moje dziecko na pewno zacznie robić tak jak ja. Kiedy już to opanuję, będę mogła podejść do sfrustrowanego, rozzłoszczonego dziecka i razem z nim oddychać. Mogę go wziąć za ręce i powiedzieć: ODDYCHAJ, a dopiero potem zapytać, co takiego się stało, że poczuł taką złość, czy smutek. Oddychając razem z dzieckiem będziemy mieli czas na znalezienie przestrzeni do rozmowy.

Tak więc CHCĘ i ODDYCHAM.