wtorek, 28 maja 2013

Warsztaty dla rodziców

 

Kolejne warsztaty godne polecenia tym razem w Mimi Klubie ul. Jordana17/2 Katowice.
 Organizatorem warsztatów są:
 
 
I
 
 
 
Będzie mowa o tym jak nasz język wpływa na relacje z dzieckiem. Jakie konkretne słowa powodują opór i jakich innych użyć, by dowiedzieć się czego dziecko potrzebuje, czego my potrzebujemy i jak dojść do takiego rozwiązania, które będzie odpowiadało i rodzicom i dziecku.
 
Zmiana wypowiadanych słów na takie, które do dziecka trafiają, które dziecko słyszy sprawia, że relacje rodzica z dzieckiem stają się bliskie i pełne szacunku. Te słowa pozwalają też usłyszeć dziecko, to rodzic staje się uważniejszy i jakby zaczyna lepiej rozumieć swoje dziecko.
 
Ilość miejsc ograniczona. Zachęcam do skorzystania z zapisów.
 
Polecam i zapraszam serdecznie :)

Dzień mamy. Jaka jest moja mama?

Wczoraj w szkole mojej córki była okazja do przeżywania prawdziwych, żywych emocji. Nie potrzeba serialowego wyciskacza łez, wystarczy przyjść na dzień mamy do trzeciej klasy szkoły podstawowej.

Wyrazy wdzięczności i uznania za wysiłek włożony w przygotowanie tego święta dla Pani wychowawczyni.

Ogromna wdzięczność dla mojej córki i reszty dzieci za przygotowanie całej uroczystości a zwłaszcza za wypracowanie na temat:

"Jaka jest moja mama"

Jeszcze się wzruszam na myśl o tym co usłyszałam.

Szczera prawda o nas mamach, z dozą uśmiech, tak nam potrzebnego. Dzieci nas obserwują, są uważne i znają nas może nawet bardziej niż my siebie same. Widzą to, co robimy i wierzą, że to lubimy robić. Właśnie! Czy lubimy? Był taki opis, że mama lubi myć podłogi i okna, odkurzać i sprzątać. I taki, że lubi jeść ziemniaki, makaron, jajka i chleb. A też taki, że któraś się odchudza, lubi malować i ładnie ubierać i chodzić w pomarańczowym sweterku.

Łzy wzruszenia i radości płynęły po policzkach mam, tych, które się malują i tych które tego nie robią, tych, które lubią czytać książki i jeździć na rowerze a także tych, które grają na komputerze z synem w piłkę nożną. Każda z tych mam ma zapewnioną miłość własnego dziecka.

A ja? Ja jestem mamą o brązowych włosach, niebieskich oczach, lubię pomarańczowy sweter ;) i interesuję się tym jak być miłym dla dzieci. Tak, tak....tak mnie widzi moje dziecko. Przychodzi do mnie i pyta co czytam, a tam np. "Kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko", "Rodzicielstwo przez zabawę", "Nie z miłości", "Twoja kompetentna rodzina" i wiele innych i czasem jej opowiadam o czym one są. Taki się jej wniosek nasunął, że chcę być MIŁA DLA DZIECI. Uwaga to nie znaczy, że jestem łagodna jak baranek, potrafię też wyrazić swoją złość i niezadowolenie. Staram się to robić tak, by nie krzywdzić ani siebie, ani dzieci. Czasem się nie udaje i wtedy potrafię powiedzieć, że zrobiłabym to inaczej, że jest mi smutno, kiedy tracę z nimi bliskie relacje. To jest dla mnie ważne.

Cieszę się, że moje dziecko, dzieci widzą to co dla mnie ważne, że mnie znają i są uważne.

Na dzień mamy dostałam też laurkę od młodszej córki. Ona potrafiła dostrzec moją pasję. Cieszę się, bo to dla mnie ważne by znać drugiego człowieka, umieć odpowiadać na jego potrzeby. Moje dzieci mnie zauważyły, wiedzą co jest dla mnie ważne, co lubię. Czy to dlatego, że i ja staram się ich obdarzać swoją uwagą, dawać im to czego potrzebują, gotować na obiad ulubione dania, nawet jeśli trzeba trzy różne na jeden dzień przygotować. Odprowadzałam ich do szkolnej ławki, gdy tego potrzebowały, choć inne dzieci do szkoły biegały same, pomagam się ubierać, choć już maluszkami nie są. Przykładów jest wiele, ale to nie jest teraz najważniejsze by je tu wymieniać. Ważne, że staram się być świadomą, uważną mamą.

To chyba sprawiło, że i oni tacy się stają.

Obdarzać dziecko swoją uwagą codziennie jest dla rodziców dużym wyzwaniem. Praca, obowiązki i relacje z innymi powodują, że dziecięcy kubek szybko się opróżnia a i nam by się przydało baterie naładować, bo tylko wtedy będziemy mogli owocnie współdziałać z dziećmi. Wiem, to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Sama tego ostatnio doświadczam. Masa obowiązków związanych z przygotowaniami do I Komunii Świętej mojej córki sprawiła, że i ja sama wyczerpana i potrzeby dzieci też marnie zaspakajane. Dobrze, że wieczorem znajdzie się chwilka na przytulanie i na krótką zabawę. Wczoraj właśnie bawiąc się dosłownie 5 minut z synem maskotkami, w formie zabawy wyraziłam smutek z powodu nieustannego zapominania załatwienia jednej ważnej dla niego sprawy. Byłam misiem, który rozmawiał ze swoim przyjacielem o zapominalskiej mamie. Uśmialiśmy się i zrelaksowani poszliśmy spać.

wtorek, 14 maja 2013

Zalany zeszyt


zdjęcie pochodzi z
 http://olla1956.flog.pl/wpis/4573412/placzacy-chlopiec-wggbragolina-
Dziś rano 6-letni chłopiec przeżywał trudne emocje. Strach przed pójściem do szkoły z powodu zalanego deszczem zeszytu. Dzień dla niego zaczął się o 6:20 choć zwykle z trudem podnosi się o 7:20 Jego mama była przy nim, słuchała, nie poganiała (nie mówiła, pośpiesz się bo się spóźnimy). Chłopczyk płakał i mówił, że się boi, że dzieci się będą śmiały.

Mama zapytała czy potrzebuje pomocy w rozmowie z nauczycielem, odpowiedź byłą twierdząca. W czasie zawożenia syna do szkoły okazało się, że jego strach minął. Nawet miał ochotę sam porozmawiać z Panią, choć ostatecznie się z tego wycofał.  Nawet obawy przed reakcją rówieśników minęły.

Czasem mama odchodziła, potrzebowała zadbać o rodzeństwo chłopca i o siebie. Cały czas mówiła chłopcu co robi, że włosy idzie umyć, że kanapki zrobić i choć mu było nadal smutno mówił dobrze. Co jakiś czas mama pojawiała się w pokoju dziecka i widziała jak obawy po woli się zmniejszają. Nawet usłyszała od niego:

„Wiesz mamo! Już nie jest mi tak smuto jak na początku, ale jeszcze nie czuję się dobrze.”

Mama szanowała uczucia dziecka i swoje też. Kiedy chciała coś zrobić po prostu to mówiła. Powiedziała chłopcu, że potrzebuje jego pomocy, że chce by się sam ubrał. Zrobił to tuż przed ósmą, zjadł śniadanie, umył zęby i zdążył do szkoły na czas.

 Mama była gotowa się spóźnić, bo ważniejsze było dla niej to, co czuje jej dziecko a nie to, co pomyślą czy powiedzą inni.

Chłopiec wszedł do szkoły zadowolony i pewny siebie.


Staram się, by dzieci miały możliwość się wysmucić, by jeśli tego potrzebują płakały.

Kiedy mam w sobie na to zgodę dziecko szybciej wraca do dobrego nastroju, smutek zamienia się w radość, pewność siebie a dziecko otrzymuje poczucie bezpieczeństwa.

Akceptując dziecięcy smutek i łzy czy każde inne uczucie włącznie ze złością, akceptujemy dziecko. Dajemy mu bezwarunkową miłość, którą najbardziej potrzebuje do prawidłowego rozwoju. W ten sposób zaspokajamy dziecięcą potrzebę akceptacji.

Kocham bo jesteś, bo Ty to Ty.


poniedziałek, 13 maja 2013

PODZIĘKOWANIA


Pragnę wyrazić wdzięczność
Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Łodygowicach
 i Fabryce Szczęśliwości
za współorganizowanie warsztatów komunikacji w rodzinie, które odbyły się 24 kwietnia w Pietrzykowicach.
Jestem wdzięczna, za chęć dalszej współpracy.
 Dziękuję również
Zespołowi Szkół w Pietrzykowicach,
 Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pietrzykowicach
i jeszcze raz Gminnemu Ośrodkowi Kultury i Fabryce Szczęśliwości
za ogłoszenia warsztatów.
Nie zapominam też o gronie osób prywatnych zaangażowanych w rozpowszechnianie informacji a zwłaszcza mojej
siostrze Asi i Agnieszce.

Dziękuję!!!

Warsztaty dla rodziców


Oto kolejne warsztaty, które warto polecić dla tych, którzy szukają odpowiedzi na pytanie jak rozmawiać z dzieckiem.

Warsztaty odbędą się 28 maja w Żywcu.

Zapraszam na stronę prowadzącego:

Fabryka Szczęśliwości

Byłam na takich warsztatach już kilka razy i wiele mi za każdym razem dały. Są jak pokarm dla duszy. Warto na nie przychodzić, bo wtedy człowiek spotyka ludzi, którzy żyją podobnymi sprawami, można znaleźć inspirację do zmiany, do rozwoju, do codziennego działania.

Prowadząca dzieli się swoją wiedzą na temat skutecznej komunikacji, która działa! Czasem z przyzwyczajenia zapominamy się i działamy, mówimy rutynowo, a na warsztatach na nowo sobie przypominamy czym warto żyć, jak się komunikować i to nie tylko z dzieckiem ale i z mężem, siostrą, bratem, z każdym na którym nam zależy.

Taka komunikacja buduje bliskie relacje.

Moje uznanie dla osób, które chcą się dzielić tym co i dla mnie jest ważne:

Uznanie dla:

Fundacja Klamra

Żywiecka Strefa Mam

Fabryka Szczęśliwości

Festiwal Rodzicielstwa


Jak traktować dzieci i jak do nich mówić


A dziś przeczytałam jeden post, który mnie ucieszył.

http://naludzi.pl/gdzie-mis-ma-oczko/

Na czytanie pozostałych na razie czasu brak.

Chcę się podzielić tym, co napisał autor postu. Zgadzam się z jego słowami.

Bliskie jest mi też to co napisał Janusz Korczak:

"Nie ma dzieci, są ludzie."

Zdjęcie pochodzi z http://mamyprawo.blogspot.com/2012/10/nie-ma-dzieci-sa-ludzie-wystawa.html
Dodam jeszcze, że w traktowaniu dzieci i w mówieniu do nich pomaga mi myśl, żeby zwracać się do nich jak do swojego przyjaciela.

środa, 8 maja 2013

Wypina język

Tak mnie przed chwilą olśniło, bo zobaczyłam zdjęcie dziecka stojącego tyłem i zza ramienia wypinające język. Miewam czasem takie sceny w domu. Rzadko, a jednak. Dziś tak było, a może wczoraj, nie wiem ale nadal to we mnie żywe. 

Wiedziałam, że to moje słowa wywołały taką reakcję dlatego zamiast się złościć i karać zaczęłam się zastanawiać, co za tym zachowaniem stoi, co dziecko chce powiedzieć. Na szczęście nie pomyślałam: "jak ono tak może, należy mi się szacunek". Za to pomyślałam, że chyba przekroczyłam granice dziecka i to odkrycie sprawiło, że myślę: o jak dobrze, że to wiem. Nie chcę przekraczać granic, chcę je szanować. 
Zatrzymałam się wtedy, nie oceniałam dziecka, rozmyślałam i teraz wiem, że dobrze zrobiłam. Cieszę się, że dzieci tak jasno potrafią wyrażać to co czują, tak szczerze. Choć nam dorosłym trudno się jest zmierzyć z takim zachowaniem, to jednak wspaniale, że dzieci potrafią tych swoich granic bronić i oby broniły ich zawsze. Robią to szczerze, bo nie zdążyły jeszcze opanować sztuki społecznie akceptowanych ról i poprawnego zachowania.

Jeśli jednak nie chcemy, by nasze pociechy wypinały nam lub innym ludziom język warto to dziecku powiedzieć, jeśli czujemy, że to dla nas ważne. Nie ma co udawać czy grać roli dobrego rodzica, który robi wszystko, by tylko się dziecku przypodobać. Szanujmy też swoje potrzeby i dbajmy o nie. Pokażmy dzieciom, że granic można bronić w inny sposób. Oby tylko pamiętać o tym, że krytykując, każąc czy ośmieszając dziecko wcale nie osiągniemy poszanowania godności i szacunku. Warto byśmy my sami się zmienili. Bądźmy akceptujący i empatyczni a nie każący i oceniający. Może w takiej sytuacji wartom powiedzieć: "czy jesteś zła/y, bo .....?" 

Usłyszmy, zobaczmy co się kryje za takim zachowaniem. I nie dajmy się zwieźć myślom, co inni pomyślą, bo to nie inni tylko my jesteśmy odpowiedzialni za relacje z dzieckiem.
To na pewno, lepsze niż kara, izolacja czy osąd.

Warsztaty dla rodziców

W kwietniu byłam współorganizatorem warsztatów dla rodziców o tematyce komunikacja w rodzinie, czyli jak mówić, by dzieci nas słuchały, jak słuchać byśmy nasze dzieci usłyszeli, by nasze relacje z nimi były bliskie i pełne szacunku. Dziś organizujemy razem z Fabryką Szczęśliwości i Gminnym Ośrodkiem Kultury w Łodygowicach kolejną edycję. Wszystko dzięki Wam rodzice, dzięki Waszemu zainteresowaniu i chęci rozwoju. Warsztaty tak się spodobały, że od razu poproszono o II spotkanie.

Było o tym jakie słowa wywołują u dzieci sprzeciw i jak je zamienić na komunikat zrozumiały dla dziecka i taki, dzięki któremu dziecko będzie chciało z nami współpracować.

Warsztaty odbyły się w Pietrzykowicach w Klubie Promyczek Gminnego Ośrodka Kultury. Spodobały się na tyle, iż od razu ustalono kolejny termin spotkania.

I oto mamy kolejna edycja:

17 maja o godzinie 17-stej.

Pietrzykowice koło Żywca
ul. Jana Pawła II 100
budynek Ośrodka Zdrowia (wejście z boku budynku) w Klubie Promyczek

Prowadząca: Marzena Kopta - trenerka rodzinnej komunikacji i mediator.

Na warsztaty zapraszamy wszystkich zainteresowanych, nawet osoby z okolic Pietrzykowic, Żywca itd.

Prosimy o rezerwowanie miejsc.

Zapisy pod nr tel. 604 187 548


Dzięki tym warsztatom mogę dzielić się z innymi tym, co dla mnie ważne, co jest moją pasją i życiem.

Wszystko co robię staram się by działo się w duchu Porozumienia bez Przemocy Marshalla B. Rosenberga, które to zmieniło całkowicie moją świadomość i postrzeganie siebie samej, innych ludzi i dzieci. Dzięki tej metodzie moje relacje z ludźmi nabrały zupełnie nowego znaczenia. Wiele rzeczy teraz wygląda inaczej, dla mnie po prostu jest łatwiej. Wiele potrafię zrozumieć, dostrzec, usłyszeć czy obdarzyć empatią siebie samą i innych.